piątek, 31 sierpnia 2012

Robert B.Dilts „Myśl jak Albert Einstein”


Nie ma chyba osoby, która nie wie, kim był Albert Einstein, geniusz, któremu udało się połączyć naukę z duchowością i kwestiami społecznymi. Znany przede wszystkim ze swej teorii względności, jest autorem nowatorskiego paradygmatu myślenia, który wywarł wypływ na nasze postrzeganie codzienności. W jaki jednak sposób Einstein dokonał tak wielu rewolucyjnych spostrzeżeń, które podważyły dotychczasowy sposób myślenia o świecie? Czy jego genialny umysł był uwarunkowany genetycznie? A może Einstein zdołał odkryć sposób na rozszerzenie pola swojej percepcji, logicznego myślenia i kojarzenia faktów?
Sekret Einsteina, człowieka, który twierdził, że „(…) kwintesencją bycia człowiekiem takim  jak ja, jest to, co się myśli i jak się myśli, nie zaś to, co się robi i co się przeżywa”, odkrywa przed nami Robert B.Dilts, trener neurolingwistycznego programowania (NLP). Jego książka z serii „Strategie geniuszy” stanowi analizę procesów myślenia  oraz „strategii geniuszu”, które kryją się za osiągnięciami Einsteina. „Myśl jak Albert Einstein” to fascynująca podróż przez umysł naukowca , przy wykorzystaniu technik modelowania, typowych dla NLP.
Celem autora jest nie tylko ograniczenie się do kwestii naukowych , ale i spojrzenie na postać oraz działania Einsteina z szerszej perspektywy, przedkładając jego procesy myślowe na „etapy”, które możemy wykorzystać w codziennym życiu. Nie jest to zatem biografia geniusza, choć Dilts przytacza wydarzenia czy okresy w życiu Einsteina, ale raczej poradnik, jak rozbudzić w sobie potencjał godny samego mistrza i jak sposób jego rozumowania wykorzystać w codziennym życiu.
Poznajemy bliżej Einsteina, wizjonera, który wierzył, że wszystkie zjawiska we wszechświecie  są ze sobą połączone i tworzą jednolity układ. Świat naukowych dowodów nie przeszkadzał mu pozostać osobą duchową, a jego postrzeganie Boga i religijne odczucia, które przybierały „formę duchowego zdziwienia harmonią praw natury”, znalazły swoje odzwierciedlenie nie tylko w teorii względności, ale przejawiały się też w całym życiu fizyka. Według niego  źródło motywacji do rozwoju  daje duchowe  poczucie misji  i celu, zaś rozwój wraz z odpowiadającymi mu narzędziami, powinien być wykorzystywany do tego, by głębsze cele i misje inspirujące wspomniany rozwój były zaspokajane. Geniusz podkreślał też konieczność stałego sprzężenia zwrotnego z doświadczeniem, bowiem właśnie spójna organizacja zachowań i doświadczeń zmysłowych, stanowi cel etyki i nauki.
Autor, przybliżając nam podejście Einsteina do myślenia i używania podstawowych procesów myślowych, omawia także psychologiczne implikacje teorii względności i przedstawia przykład tego, jak strategię z której korzystał można zastosować do rozwiązywania konfliktów psychologicznych czy w celu wsparcia innych ludzi w próbach rozwiązania konfliktów związanych z przekonaniami lub tożsamością. Ponadto Dilts odkrywa przed nami podstawowe zasady, które pomogły fizykowi stać się wybitną osobą zgodnie z tym, co twierdził, że: „celem edukacji jest (…) kompletny, zrównoważony rozwój jednostki”.
Książce „Myśl jak Albert Einstein” daleko jest do poradnika akademickiego, to raczej żywa forma, która wyzwala w nas kreacje osobowości i pokazuje, jak można realizować swoje cele. Skorzystać ze wzorców myślowych geniusza mogą nie tylko studenci psychologii, socjologii czy pedagogiki oraz specjaliści NLP, ale wszyscy, którzy chcą poprawić jakość swojego życia. Autor, posługując się licznymi przykładami, cytatami, anegdotami czy wyjątkami z prac Einsteina nie tylko przedstawia jego wielkość, ale przekonuje, że strategie geniusza mogą zostać wykorzystane do wzbogacenia naszej kreatywności oraz zdolności rozwiązywania problemów. Zatem, zacznij już dziś … myśleć jak geniusz!
 
 
Recenzja została także umieszczona na stronach wortalu literackiego Granice.pl

niedziela, 26 sierpnia 2012

Hermann Scherer "Dzieci szczęścia"

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego jedni całe życie zmagają się z problemami, zaś inni pławią się w luksusie? Dlaczego jednym „wiatr w oczy wieje”, zaś inni, napędzani nim, potrafią sięgać po więcej i więcej? Czyżby była to kwestia szczęścia? A może indywidualnych predyspozycji? A może, o czym rzadko myślimy odsuwając od siebie odpowiedzialność, to sprawa konsekwencji, ciężkiej pracy (w tym pracy nad sobą) i wizji? Czy to właśnie charakteryzuje dzieci szczęścia?
O tym, ze nikt nie rodzi się predestynowanym do sukcesu, zaś bardzo często naszym największym wrogiem jesteśmy my sami, pisze Hermann Scherer, jeden z czołowych prelegentów, ekspert biznesu w dziedzinie motywacji i rozwoju zawodowego. Jego bestsellerowa książka „Dzieci szczęścia” udziela nam odpowiedzi na pytanie „Dlaczego jedni całe życie szukają swojej szansy, a inni codziennie swoje szanse wykorzystuje?” i, jeśli ktoś chce odkryć powód, dla którego wciąż jest na ostatnim miejscu w peletonie szczęścia, to nie mógł trafić lepiej. Poradnik opublikowany przez Wydawnictwo Gall to kolejna już pozycja z serii IQ Rozwijaj inteligencję finansową, w której autorowi wystarczyło zaledwie dwieście pięćdziesiąt stron, aby otworzyć nam oczy na to, co dotychczas umykało – na sabotowanie każdego kroku, za co odpowiedzialni jesteśmy wyłącznie my, a nie – jak dotąd sądziliśmy – czynniki zewnętrzne.
Scherer dowodzi, że szanse są tak powszechne, jak samo życie, „są tak pospolite, jak torebka ekspresowej herbaty”. Tyle tylko, że każda szansa jest związana ze sposobem postrzegania codziennego dnia i dlatego większość z nas uważa je za bardzo rzadkie. Zazwyczaj oczekujemy bowiem, że szansa zostanie nam podana na srebrnej tacy, że przyjdzie do nas z transparentem „jestem szansą, wykorzystaj mnie”. Tymczasem te prawdziwe okazje kryją się wśród lęków i niepowodzeń czyli tam, gdzie ze strachu czy braku chęci rzadko zaglądamy, unikając raczej analizowania porażek. Rozglądamy się wiec dookoła oczekując lepszej przyszłości, czegoś naprawdę wielkiego, gdy tymczasem kluczem do sukcesu jest oddanie się temu, co znajduje się przed nami tu i teraz.
Jak jednak możemy uchwycić swoje szanse, kiedy wciąż mamy ręce pełne starych rzeczy, przyzwyczajeń, utartych sposobów postępowania i wyobrażeń. Trzymamy się tego wszystkiego kurczowo nie rozumiejąc, że aby stać się  wolnym, musimy zrezygnować z dotychczasowego poczucia bezpieczeństwa. Otaczając się murem, zamknęliśmy się w więzieniu i pozbawiliśmy wszelkich szans na wolność i możliwość lepszych zarobków. „A w dodatku kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy – po to, aby zrobić wrażenie na ludziach, których nie lubimy”, oczywiście wszystko to w imię złudnego poczucia bezpieczeństwa. W konsekwencji uparcie tkwimy przy nierealnych zamiarach, mówimy o tym, czego nie zrobiliśmy, marzymy o tym, co się nie spełni i to na dodatek nie spełni się wyłącznie z naszej winy. Ta osobliwa skłonność do krzywdzenia siebie to wynik kontynuacji i utrwalania dyskomfortu, stanu niezadowolenia po to, aby – paradoksalnie – móc poczuć się bezpiecznym. Dzieci szczęścia tak nie postępują. Dzieci szczęścia, niczym Agatokles wyjeżdżający na wojnę z Kartaginą, palą za sobą statki, by nie dopuścić do siebie myśli o powrocie.
Scherer boleśnie uświadamia nam, że wcale nie dążymy do maksymalizowania wyników naszych transakcji bowiem wygodniej jest nam żyć w zgodzie z odczuwanym przez nas, subiektywnie postrzeganym i względnym standardem. Tym samym zaspokajamy swoją potrzebę przynależności do grupy, jednocześnie pozbawiając się wszelkich możliwości rozwoju. „Wolimy być jeden procent ponad przeciętność, niż jeden procent poniżej szczytu” – pisze autor i trudno nie przyznać mu racji. To właśnie obnażając nasze mechanizmy postępowania Scherer udowadnia, że sami torpedujemy nasze pragnienia, obniżamy loty, asekurujemy się nie podejmując żadnej decyzji czy ryzyka. Nikt inny nie jest odpowiedzialny za naszą klęskę, nie możemy winić ludzi wokół nas, czynników zewnętrznych, wymówką nie są odziedziczone długi czy kryzys gospodarczy. Jedynie rzucając się na głęboką wodę nauczymy się pływać, inaczej wciąż będziemy brodzić po kostki przy brzegu zazdrośnie spoglądając na roześmiane dzieci szczęścia w oddali. A może pora do nich dołączyć?
„Dzieci szczęścia” Scherera, podobnie jak inne poradniki, nie podają gotowego przepisu na sukces – dla każdego oznacza on wszak coś innego. Autor jednak wytyka nam notorycznie popełniane błędy, zwraca uwagę na nasze tchórzostwo i strefę komfortu, którą boimy się opuścić zachowując nasze status quo. Zachęca też do tego, aby nie bać się walczyć o więcej, by nie bać się marzyć i sięgać do gwiazd. „Prawdziwe dzieci szczęścia to ludzie tak kompetentni, że używając własnej woli, są w stanie dotrzeć do celu, nikomu przy tym nie szkodząc, a nawet robiąc to w taki sposób, że inni na tym korzystają” – pisze autor uświadamiając nam, że posiadane kompetencje i niezłomność w dążeniu do celu determinują nasze działania, nie pozwalając zboczyć z raz obranej drogi. Scherer stworzył książkę, która ułatwia nam odkrycie tego, co dawno straciliśmy z zasięgu wzroku – własnej ścieżki. Stworzył mapę, za pomocą której na tą ścieżkę możemy wrócić. Stworzył przepis, dzieki któremu możemy zostać jednym z dzieci szczęścia. Zatem – Just do it!
Hermann Scherer "Dzieci szczęścia", Wydawnictwo Gall, 2012 r.
Recenzja została także umieszczona na stronach wolrtalu literackiego Granice.pl

sobota, 11 sierpnia 2012

Steve Grounds "Planuj i bogać się"

Miłość, kariera, pieniądze, szczęście - rzadko kiedy te osiągnięcia występują razem. Obserwując otoczenie można odnieść wrażenie, że zdobycie jednej z wymienionych rzeczy bądź osiągniecie danego stanu, odbywa się zawsze kosztem czegoś. Bogaty, ale samotny, zakochany ale bezrobotny, robiący karierę, ale śmiertelnie chory - takie przypadki potwierdzają że w życiu nie można mieć wszystkiego. Ale czy na pewno? A może po prostu wystarczy… dobry plan?
„Planuj i bogać się” Steve’a Groundsa to pozycja, która uświadamia nam znaczenie celów - ich wytyczania oraz tworzenia planów osiągnięcia założonych poziomów. Teoretycznie, to książka jakich na rynku jest wiele. Przyciąga jednak uwagę bardzo niepopularną wymową - jako jedna z nielicznych nie obiecuje, że wzbogacimy się/wyzdrowiejemy/znajdziemy miłość itd. (niepotrzebne skreślić) z dnia na dzień. Autor zwraca uwagę na to samo, na co specjaliści od zarządzania kładą tak wielki nacisk - na planowanie, a następnie na konsekwentne realizowanie celów. Nie oczekujmy zatem, że sama lektura książki cudownie odmieni nasze życie. „Planuj i bogać się” może być jedynie przewodnikiem w procesie zmian.
Niezależnie od tego, czy naszym celem jest kupno mieszkania czy całej kamienicy, założenie jednoosobowej firmy czy budowa konsorcjum, czy planujemy znaleźć miłość czy zorganizować ślubne przyjęcie, to reguły gry będą zawsze takie same. Przede wszystkim musimy zacząć od wyobraźni, aby zbudować obraz „wymarzonej przyszłości”, życia jakie chcemy prowadzić. Niestety, już na tym etapie wiele osób ma problemy ze stworzeniem przejrzystej wizji tego, czego oczekujemy od życia. Nieco lepiej wygląda na tym tle określanie rzeczy, których nie chcemy robić lub na który nie wyrażamy zgody. Tymczasem wizja jest wskazaniem kierunku dla naszej wyobraźni i podpowiedzią, gdzie tak naprawdę chcemy dojść, gdzie jest ten punkt docelowy. Dopiero z jasnej wizji mogą wyłonić się konkretne cele, które pozwolą nam rozpocząć działanie. Im bardziej rzeczowo podchodzimy do naszych oczekiwań wobec przyszłego życia, tym większe szanse mamy na to, aby osiągać cele. Nie ma zatem też miejsca na wątpliwości czy ponure myśli, które hamują naszą inicjatywę i nie pozwalają ruszyć z miejsca. Jeśli jednak wypełniają nas pretensję, żale czy brak wiary we własne możliwości musimy skoncentrować się na zmianie swojego nastawienia. „Jeśli raz otworzysz umysł na okazję, gwarantuję, że się pojawią”- pisze autor i chyba ma racje, bowiem tak działa proste prawo przyciągania.
W ten sposób, krok po kroku, Steve Grounds poprowadzi nas w kierunku stworzenia własnej mapy celów i konsekwentnej realizacji planu. Wskazuje także na ćwiczenia, które mogą pomóc nam w tym procesie zmian: „Moje wymarzone życie” zostało stworzone, aby wspierać przejrzystość marzeń, „Kopanie osła” ma na celu zakwestionowanie obecnego postrzegania spraw i myślenia (bowiem to przekonania w dużej mierze powstrzymują nas przed dotarciem do miejsca, w którym chcemy się znaleźć), zaś „Ustalenie wizji” pomaga w precyzyjnym wytyczeniu celów krótko- średnio- i długoterminowych.
Pozycja ta, jest pierwszą książką w serii fachowych publikacji „IQ – Rozwijaj inteligencję finansową”, które adresowane są do wszystkich osób zainteresowanych motywacją, rozwojem, biznesem, osiąganiem niezależności finansowej, czyli podniesieniem jakości swojego życia we wszystkich jego aspektach.
Warto skorzystać z szansy, którą daje nam autor książki „Planuj i bogać się” by zacząć spełniać swoje marzenia. I choć będzie wymagało to od nas nie lada wysiłku, to perspektywy są niezmiernie nęcące. Zatem do zobaczenia za rok - pojawię się w sieci pisząc z mojego ogródka przy domu, dookoła będzie unosił się zapach róż, a moje internetowe przedsięwzięcie będzie generowało pasywny dochód pozwalając mi cieszyć się pięknem przyrody, lekturą kolejnych książek i kontaktem z Wami!


Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl
Steve Grounds "Planuj i bogac się", Wydawnictwo Gall, 2012