czwartek, 21 kwietnia 2016

Tony Robbins "Money. Mistrzowska gra "

Tytuł: Money. Mistrzowska gra 
Autor: Tony Robbins 
Wydawnictwo: Studio EMKA










„Większości z nas dochód z pracy nigdy nie pozwoli wypełnić luki między miejscem, w którym dziś jesteśmy, a tym, w którym naprawdę chcielibyśmy być” – oto smutna prawda o naszej przyszłości, oto zdanie podsumowujące nasze życie oraz kondycję finansową u jego schyłku. Kiedy kolejny rząd dyskutuje na temat reformy emerytalnej, planując jeszcze bardziej zadłużyć państwo, musimy być świadomi, że skrócenie wieku emerytalnego będzie oznaczało realny spadek wysokości naszej emerytury. Każdy z nas zatem, chcąc utrzymać przynajmniej obecny standard życia powinien oszczędzać i pomnażać te zaoszczędzone pieniądze. Tymczasem statystyki pokazują, że większość obywateli nie ma nawet odłożonych pieniędzy na tzw. nagłe wypadki, jak zatem możemy mówić o oszczędzaniu na przyszłość? 

Tony Robbins, znany coach, przedsiębiorca i filantrop przekonuje, że o oszczędzaniu przy każdym poziomie dochodów nie tylko można mówić, ale nawet trzeba. Co więcej, udowadnia, że już niewielkie kwoty systematycznie inwestowane mogą przynieść po latach krociowe zyski i zapewnić nam nie tylko finansową wolność, ale i umożliwić wspieranie potrzebujących. Jego książka „Money. Mistrzowska gra”, to nasza przepustka do lepszego życia, to przewodnik po świecie finansów, to swego rodzaju ABC inwestowania. Opublikowany nakładem wydawnictwa Studio EMKA poradnik, to owoc wytężonej pracy autora, który w oparciu o własne doświadczenia, a także doświadczenia ludzi biznesu i rekinów finansjery, dzieli się z nami sekretem finansowego sukcesu. Od celu dzieli nas zaledwie siedem kroków, których pokonanie wynosi nas na podium, znacząco zmienia nasze życie, nadając mu nową jakość. 

Robbins obala mit, którym karmili nas nasi rodzice – ciężka praca nie idzie w parze z niezależnością finansową szczególnie, że na godziwą emerytury nie możemy już liczyć. Skoro zatem stary, dobrze znany nam świat odchodzi do lamusa, pora pogodzić się z tym, że nasza kondycja finansowa będzie zależała wyłącznie od naszej wiedzy i konsekwencji. Niestety, nie możemy tu liczyć na spektakularne przychody wygenerowane w rok – inwestowanie to plan długoterminowy, a czym dłużej oszczędzamy i pozwalamy naszym pieniądzom pracować, tym więcej ich jest. Oto magia procentu składanego, o którym pisze autor. Dlatego też, tak naprawdę nie jest istotne ile zarabiamy, ale ile wydajemy i ile inwestujemy. Posługując się przykładem aktorki znanej z takich filmów, jak „Dziewięć i pół tygodnia” czy „Batman”, Kim Basinger, czy też M.C.Hammera i Meat Loaf, Robbins dowodzi, że nawet przy tak astronomicznych przychodach można otrzeć się o bankructwo. Co zatem zrobić, by nie tylko uniknąć konieczności zaciągania zobowiązań finansowych, ale pomnażać pieniądze?

Kolejne rozdziały odsłaniają przed nami kroki przybliżające nas do celu, czyli do majątku, jaki jesteśmy w stanie zgromadzić w długiej perspektywie czasu. W części pierwszej odkryjemy cudowną moc procentu składanego, przekonamy się, że „im więcej wiemy, tym lepiej zdajemy sobie sprawę z własnej niewiedzy”, zaś ta znajomość własnych słabości pozwoli nam ustrzec się przed nimi. Autor zachęca nas również do systematycznego oszczędzania, zaś automatyzacji odkładania pieniędzy służyć może bezpłatna aplikacja, którą możemy pobrać z podanej strony. Poznamy również podstawowe potrzeby, które motywują nas do działania oraz jeden z sekretów bogactwa – wdzięczność. 

Dzięki części drugiej mamy szansę nie tylko poznać tajniki inwestowania i rynku finansowego, ale również … zostać w tej dziedzinie ekspertami. Jak wyjaśnia autor, zanim przystąpimy do gry musimy poznać zasady, dlatego też dokładnie tłumaczy nam, że świat pieniędzy to dżungla, w której czyhają na nas niebezpieczeństwa. Aby się przed nimi ustrzec, albo przynajmniej zminimalizować ryzyko, konieczne jest zdobycie jak największej wiedzy na temat środowiska w jakim planujemy się poruszać. Dowiemy się zatem nieco o pozornie korzystnych ofertach, o ukrytych opłatach, zdobywaniu „Góry wolności”, a także o akcjach i o tym, że jednym z kluczy do sukcesów jest dostosowanie się do rynku. Robbins przestrzega nas również przed poddawaniem się owczemu pędowi i nakłania do myślenia w taki sposób, jak myślą eksperci!

W części trzeciej Robbins zachęca nas do zapisania kwoty, która będzie dla nas wystarczającą, by stać się finansowo bezpiecznym i niezależnym, a także do obliczenia kwoty rocznego dochodu, który to bezpieczeństwo by zapewniał, tj. pozwalał na uregulowanie rachunków za czynsz, media, ubezpieczenie itd. Mając ustaloną cenę naszych marzeń, możemy rozpocząć tworzenie finansowego planu. Czynność tę może ułatwić specjalna aplikacja It`s Your Money, dostępna na stronie autora.

Część czwarta zachęca nas do działania, do zwiększonej aktywności w obszarze inwestowania. Dowiadujemy się z niej o potędze alokacji aktywów i zdobywamy umiejętność korzystania z niej, pomnażając swoje pieniądze. Co więcej, zyskujemy możliwość uczenia się od najlepszych – znajdziemy tu bowiem rzeczywiste alokacje aktywów, stosowane przez najlepszych inwestorów świata. Część piąta natomiast zapoznaje nas z sekretami społeczności finansowej i umożliwia stworzenie gwarantowanego planu finansowego na całe życie. Poznajemy również strategię „na każdą pogodę” oraz produkt, zwany hybrydową rentą kapitałową. 

W części szóstej nie tylko przedstawione zostały prognozy rozwoju gospodarczego, ale będziemy mieli szansę poznać dwanaście wyjątkowych osób, funkcjonujących w świecie finansów, i co więcej – poznamy strategię podejmowanych przez nich działań. David Swensen – dyrektor ds. inwestycji Uniwersytety Yale czy John C.Bogle – twórca funduszu indeksowego, to tylko przykład potężnych umysłów, które będziemy mogli zgłębić. Część siódma, ostatnia, zmusza nas do zastanowienia się, dlaczego tak wielu ludzi dąży do bogactwa, a także odsłania przed nami kierunki rozwoju współczesnego świata. Autor porusza tu również temat wartości i podpowiada, gdzie szukać sensu w świecie pieniędzy i obfitości dóbr.

Wszystkie te informacje, zdobyte w kolejnych częściach książki, pozwalają nam wykonać symboliczne kroki, przybliżające nas do finansowej wolności. „Money. Mistrzowska gra” stanowi ratunek dla tych, którzy z trudem wiążą koniec z końcem, dla tych, którzy mimo wysokich zarobków nie potrafią zarządzać domowym budżetem, a także dla tych, którzy mają nadzieję na spełnienie swoich marzeń w przyszłości – również tych o finansowej niezależności. Ten poradnik, adresowany do odbiorców w każdym wieku, statusie społecznym, o różnych poziomach wykształcenia, został napisany przystępnym językiem, a dzięki licznym przykładom umożliwia szybkie przyswojenie sobie wiedzy na temat finansów i inwestowania. Wykonując zalecone przez Robbinsa działania jesteśmy wprost skazani na sukces, jakim jest wolność finansowa, co więcej, mamy szansę realizować siebie, spełniać swoje marzenia i pomagać innym. Poszczególne ustępy książki, a także plany czy specjalne aplikacje zostały udostępnione czytelnikom na stronie autora - stanowią one doskonałe uzupełnienie książki, czynią ją wielofunkcyjną i umożliwiają bieżące śledzenie tekstu czy stopnia wykonania planu na ekranie telefonu czy tabletu. Wierzę, że lektura książki Robbinsa zachęci czytelników do rozpoczęcia przygody z inwestycjami i produktami finansowymi, a być może będzie stanowiła dopiero początek tej fascynującej podróż po rynkach finansowych.

wtorek, 19 kwietnia 2016

Linda Papadopoulos „W końcu czyje to życie?”

Tytuł: „W końcu czyje to życie?”
Autor: Linda Papadopoulos
Wydawnictwo: REBIS









Przychodzi taki moment w życiu człowieka, że wszystko się zmienia, on zaś jest zmuszony do dokonywania wyborów, które mogą warunkować jego dalsze życie, determinować jego przyszłość. Takim momentem jest z pewnością osiągnięcie pełnoletności, skończenie studiów, wyprowadzenie się z domu – wszystko to budzi lęki i niekiedy paraliżuje, do tego stopnia, że cofamy się, zaś rezygnacja z wykonania tak wielkiego kroku powoduje, że wpadamy w marazm i jesteśmy coraz bardziej sfrustrowani.

Takim momentem jest też – według Lindy Papadopoulos, jednej z najbardziej znanych psychologów w Wielkiej Brytanii – osiągniecie wieku dwudziestu lat, będącego wielkim przełomem w życiu. Aby pomóc młodym ludziom w przejściu tego trudnego i burzliwego okresu, zdecydowała się napisać książkę „W końcu czyje to życie? Jak być dwudziestolatką i żyć według własnych zasad”. Ten napisany przystępnym językiem, pozbawiony zbytniego teoretyzowania poradnik, wzbogacony przykładami i wskazówkami dotyczącymi możliwego działania, jest swego rodzaju drogowskazem, pozwalającym uniknąć typowych błędów, popełnianych przez ludzi, umożliwiającym otwarcie się na nowe wyzwania i na nowych ludzi. Wskazanie dwudziestolatki w tytule może nieco mylić, bowiem tak naprawdę książka zawiera ważkie treści, przydatne również czytelniczkom (a nawet czytelnikom) będącym w wieku 30., 40., czy nawet 50. lat i więcej. Autorka porusza najbardziej stresogenne tematy, z jakimi boryka się społeczeństwo niezależnie od szerokości geograficznej, pokazuje również jak wyjść z kryzysów, jak zmienić swoje życie w taki sposób, by nasza postawa nie raniła ani osób z naszego otoczenia, ani nas samych, zachęca ponadto do dbania o siebie, do zerwania z ograniczającym perfekcjonizmem oraz do akceptacji swojego ciała i własnej seksualności.

W kolejnych rozdziałach książki zmierzymy się z mitem doskonałego życia – autorka zwraca tu uwagę na poczucie niespełnienia i braku osiągnięć, wynikające z porównywania się do nieistniejącego idealnego wzorca kreowanego przez media, a także zastanawia się nad przyczynami motywującego do działania pragnienia, by „mieć wszystko”. Papadopoulos dotyka również niezwykle ważnego tematu dotyczącego pragnienia fizycznej doskonałości. Postęp technologiczny sprawił, że otaczają nas wyretuszowane zdjęcia, celebry ci robią wszystko, by zatrzymać młodość i swoim wyglądem przypominać lepsze wcielenie siebie, nasz wizerunek jest oceniany przez otoczenie, zaś wyniki tej oceny mogą mieć wpływ zarówno na życie osobiste, jak i zawodowe. Współczesny kult piękna i fizycznej doskonałości napędza rozwój medycyny estetycznej, niestety również wpływa negatywnie na nasz stosunek do własnego ciała, powoduje zaburzenia odżywiania i zaniżenie poczucia własnej wartości. Autorka zachęca tu do stworzenia „własnej marki”, do akceptacji swojego ciała, a także do … zdrowego podejścia do mediów, kreujących idealne wzorce. Pisze: „Jeśli chcesz się dobrze czuć ze swoim ciałem, musisz zmienić sposób myślenia. Zacznij inaczej na siebie patrzeć i łagodniej się oceniać (…) Nie czuj się zobowiązana do pogoni za doskonałością – fizyczną lub jakąkolwiek inną, to nieskuteczne i bezcelowe”.

Papadopoulos pisze ponadto o naszej tożsamości, o obecności w sieci, która skłania ludzi do tworzenia swoich alternatywnych osobowości, żyjących takim życiem, jakim żyć byśmy chcieli. Zauważa, że obecnie na wszystko jest odpowiedni scenariusz, opisujący zarówno to, jak mamy wyglądać czy się ubierać, ale też jak się zachowywać. Nasze znajomości coraz częściej zamieniają się w wirtualne, popularność zaczyna być mierzona liczą obserwatorów, czy liczbą kliknięć „lubię to!”, zaś komentarz lub jego brak, staje się podstawą do zwątpienia w siebie. Autorka porusza również kwestie dotyczące asertywności i oczekiwań, jakie wobec nas ma otoczenie. Zauważa, że mimo iż chęć zadowolenia otoczenia raz na pewien czas nie jest niczym złym, to jednak może stać się problemem wówczas, kiedy jesteśmy skupieni wyłącznie na poszukiwaniu akceptacji w oczach innych. Pisze ponadto o seksualności i uprzedmiotowieniu, o unikaniu prześladowania, osiąganiu niezależności czy obawach dotyczących starości. 

Wszystkie te tematy stają się współcześnie źródłem coraz większych kryzysów (w tym kryzysów tożsamości) oraz konfliktów. Dlatego też warto być świadomym zagrożeń, ale również tego, że wcale nie musimy uczestniczyć w tym zbiorowym szaleństwie, wcale nie musimy poddawać się presji. Autorka przytacza wiele przykładów, zarówno tych negatywnych, jak i tych przekonujących, że można inaczej, lepiej, korzystniej dla naszego zdrowia i równowagi. Dlatego też lektura „W końcu czyje to życie?” może być wykorzystana jako pomoc, pozwalająca nam uratować się przed dalszym podążaniem w kierunku, w jakim zmierzało nasze życie, zmieniająca nasze postrzeganie świata. Poradnik zmusza do refleksji, do odpowiedzi na pytanie, czego tak naprawdę pragniemy i co jest dla nas ważne, dostarcza nam narzędzi do zmiany. Co więcej, lektura książki przekonuje nas, że warto sięgnąć również po wydany przez REBIS poradnik autorstwa Papadopoulos: „Co mówią mężczyźni, co słyszą kobiety”.

sobota, 16 kwietnia 2016

Przedsiębiorcza kobieta: Patrycja Baran

Dziś moim gościem jest Patrycja Baran, zajmująca się rękodziełem właścicielka Witrażki. Jej wspaniałą biżuterię znajdziecie również TU.

fot. Witrażka
Patrycja Baran o sobie: 

Mam 45 lat. Skończyłam studia chemiczne na Politechnice Warszawskiej, jednak obecnie zajmuję się rękodziełem artystycznym. Jestem idealistką, wierzę w dobro i uczciwość. Poszukuję sensu życia i akceptacji dla życia takiego jakie jest. Jako mała dziewczynka chciałam być wróżką i zapewne dlatego interesuję się ezoteryką, symboliką kształtów i ziołolecznictwem.






J.G.: Zajmujesz się tworzeniem niezwykłych rzeczy, tworzysz taką biżuterię, że już sama w sobie jest małym arcydziełem. Skąd wziął się pomysł na taki rodzaj działalności? 

P.B.: Od dziecka miałam artystyczną duszę, kochałam kolory, lubiłam zajęcia plastyczne, ale i rękodzieło: jakieś plecionki, tkanie, makramę. Jako dziecko lubiłam kolorowe szkiełka, kwiatki, motylki, zbierałam też kamienie. Jednak byłam zbyt leniwa i lekkomyślna, aby kształcić się w tym kierunku: uczęszczać na zajęcia artystyczne, gromadzić teczkę z pracami. Ostatecznie skończyłam studia w ścisłym kierunku, ale zawsze coś sobie dłubałam w domu, a to szyłam, a to malowałam albo tkałam. Po wielu latach, kiedy po urlopie macierzyńskim straciłam prace, zaczęłam szukać dla siebie innego zawodu niż wynikający z wykształcenia. Znajomi zawsze mi powtarzali, że powinnam zająć się rękodziełem. Jednak to było dla mnie tylko takie gadanie. Dopiero na warsztatach rozwoju osobistego, szukając swoich talentów, zalet i pasji, przypomniałam sobie o swojej porzuconej miłości do kamieni i motyli. Potem dołączyła jeszcze miłość do witraży, koloru i światła. Z tego połączenia powstała Witrażka. 

J.G.: Jak myślisz, co Cię wyróżnia na rynku?

P.B.: Wykonując swoją pracę, staram się skupić na przyjemności tworzenia. Wierzę, że właśnie ta moja radość i fascynacja kamieniami, motylami, kształtami i kolorami przyciąga ludzi. Może to wyda się śmieszne, ale czasami mam wrażenie, że te kamienie same mi się układają, ja ich tylko słucham i im pomagam. Taki sposób pracy gwarantuje mi unikalność. Mój ścisły umysł pomaga mi dobierać odpowiednie, pasujące do siebie kształty, pomaga analizować i zauważać unikalność minerałów, co pozwala mi stworzyć spójną koncepcję. I to jest widoczne, bo doczekałam się nawet kilku naśladowców. Trochę trudno być dla kogoś wzorem, jednak ten fakt motywuje mnie do rozwoju i poszukiwań nowych pomysłów. 
W swoich pracach używam minerałów i różnych kamieni, ponieważ wierzę, że mogą one służyć nam w procesach rozwoju osobistego. Gdy przyglądam się kryształom górskim, ametystom, agatom, krzemieniom i wielu innym, nawet zwykłym kamieniom, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że kryją one tajemnicę. Ja chcę je dotykać, głaskać i rozważać skojarzenia, które przychodzą mi do głowy gdy je oglądam. Czasami dodają mi siły, optymizmu, akceptacji chociażby przez sam fakt, że na nie spoglądam. 

J.G.: Skąd czerpiesz inspirację do tworzenia kolejnych produktów? Wzory pojawiają się w Twoich myślach, czy może przeglądasz katalogi, podglądasz biżuterię noszoną przez kobiety? 

P.B.: Lubię obserwować odważne kobiety, noszące oryginalną biżuterię, jednak nie umiem kogoś naśladować, bo zawsze wychodzi mi inaczej i to mnie nie satysfakcjonuje - w odniesieniu do oryginału. Z takich obserwacji wykorzystuję jedynie skojarzenia, zarys kształtu, który z daleka wydaje się czymś innym, są to bardziej odczucia, które często łączę jeszcze z czymś innym. Niewątpliwą inspiracją jest dla mnie dawna biżuteria, szczególnie secesja i art deco, pewne elementy architektoniczne. Interesuję się również symboliką i energią kształtów. Uważam, że natura jest największą skarbnicą inspiracji. To ona tworzy niesamowite kształty, zaskakujące zestawienia kolorów, mnogość odcieni. Tak, jak wspomniałam wcześniej, bazuję na formie kamieni, którą mam przed sobą. Parę lat temu ktoś pokazał mi czarny cyjanit, taki chropowaty, igiełkowaty w kształcie trójkąta. Generalnie kamień ten nie nadawał się do zastosowania w mojej technice ze względu na brak gładkich powierzchni bocznych, jednak tak mnie zauroczył, że zobaczyłam w nim skrzydła. To były gotowe skrzydła na moje motyle. Pozostało pytanie jak je oprawić. Głównym walorem była właśnie struktura tego kamienia i postrzępione, igiełkowate krawędzie, więc należało to pokazać. Tak powstała cudowna seria motyli z czarnym cyjanitem, którą klientki wspominają do dziś. Niestety, już jest nie do powtórzenia, ponieważ kamień zniknął z naszego rynku, bo nie było nim zainteresowania.

Wisior i inspiracje
fot. Wirażka 

Motyl-wisior z czarnego cyjanitu i cytrynu
fot.Witrażka

Naszyjnik z karneoli – jak wiosenne pączki
fot. Witrażka

J.G.: Czy robisz również biżuterię na indywidualne zamówienie, według pomysłu klientów?

P.B.: Szczerze: chyba brak mi pewności siebie i wiary w swoje umiejętności, aby robić biżuterię na zlecenie według pomysłu klienta. Na pewno też umiejętności interpersonalnych i komunikacyjnych. To ciekawe, że takie aspekty działalności uzmysławiają mi w jakim kierunku mogę się rozwijać, niestety drzemie we mnie perfekcjonizm.
A tak w praktyce to przekonałam się, że człowiek jest tak skomplikowaną, wielopłaszczyznową istotą, generalnie jesteśmy podobni, jednak w środku każdy to inny wszechświat i trudno jest zgrać czasami pewne wyobrażenia, które dwie osoby mają w głowie. Prawda jest też taka, że nie lubię robić rzeczy, które mi się nie podobają. 
Jednakże chętnie wysłuchuję klientek, jestem otwarta na sugestie i szukam w nich inspiracji, więc często wykonuję nowe rzeczy dla konkretnej klientki, jednak bez żadnych zobowiązań. Jeśli efekt podoba się również klientce, to dla mnie jest to podwójna satysfakcja: moja i jej. Często też, jeśli tylko dysponuję materiałami, powtarzam pewne wzory lub zestawienia, na życzenie klientek.

J.G.: Jaki rodzaj biżuterii i jakie wzory sprzedają się najlepiej?

P.B.: Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Każda moja rzecz jest inna, wykonana nawet z tych samych minerałów ma inny kształt i przemawia do całkiem różnych osób. Na tym też polega fenomen mojej biżuterii, że każdy widzi w niej coś innego, i jest to jedna jedyna rzecz, której nikt inny mieć nie będzie. Mogę natomiast powiedzieć, że np. ametyst zawsze jest popularnym kamieniem albo kryształ górski. Z moich obserwacji wynika, że kobiety w pewnym sensie dopiero się otwierają, nabierają odwagi do noszenia okazałej czy bardziej oryginalnej biżuterii. Wydaje mi się, że jest to związane z poczuciem wolności i rosnącą samoświadomością ludzi.

J.G.: Jak tworzy się biżuterię? 

P.B.: Jak ja tworzę się biżuterię od strony praktycznej, jak wygląda moja praca, wspomniałam już wyżej. Mogę jeszcze tylko wspomnieć o artystycznych dylematach duszy. Czasami tworzenie jest super łatwe i przyjemne, wszystko się układa, pasuje jedno do drugiego, widzę tysiąc możliwości i tylko brak czasu i siła mnie ogranicza. Jednak czasami, szczególnie, gdy pojawia się jakaś presja, nic nie idzie, nic nie mogę znaleźć, kamienie nie pasują do siebie, efekt mi się nie podoba, coś się rozsypie, zmęczenie narasta, a satysfakcji brak. Złoszczę się też na siebie czasami za to, że nie chcę zrobić czegoś na wzór, że nie umiem wyjść z jakiegoś schematu myślowego, znaleźć w tym czymś ciekawej motywacji. Trochę przewrotnie odpowiedziałam na to pytanie, jednak wierzę, że to ciekawe tematy.

J.G.: Gdzie zaopatrujesz się w kamienie? Masz swoich dostawców? Bierzesz udział w giełdach kamieni i minerałów?

P.B.: Nie jestem samowystarczalna i nie obrabiam kamieni sama. Jest to bardzo pociągająca dla mnie tematyka i nie wykluczone, że kiedyś zostanę szlifierzem. Bardzo pociągają mnie wszelkie kamienie, które mogę znaleźć sama. Tak odkryłam czarny krzemień z Roztocza. Znajomy podarował mi niepozorny z wyglądu ciemny kamień pokryty białą wapienną warstwą na zewnątrz. Zaryzykowałam kazałam pociąć bryłę w plastry i wypolerować. Efekt jest cudowny moim zdaniem: ciemny prawie czarny, błyszczący kamień z jasnymi, nieregularnymi plamkami. Na większych plastrach kojarzą mi się one z drogą mleczną.

fot.Witrażka
Broszka i naszyjnik z czarnego krzemienia
fot. Witrażka
Naszyjnik z bałtyckich otoczaków i cytrynów
fot. Witrażka

Nie umiem oprzeć się mani zbieractwa np. na plaży czy na polnej drodze. I takie kamienie też wykorzystuję w swojej pracy, jednak w większości zaopatruję się u producentów obrabiających kamienie lub sprowadzających je z zagranicy. Oczywiście giełdy minerałów są taką okazją. Ja również biorę w nich udział jako wystawca, co pozwala mi dobrze poznać ten rynek i nawiązać cenną współpracę z dostawcami. 

J.G.: Jakie były początki Twojej działalności? Co było wówczas dla Ciebie największym wyzwaniem? 

P.B.: Początkiem mojej działalności było hobby i najtrudniej mi było znaleźć fundusze na realizację mojego pomysłu. Nie mam wykształcenia ekonomicznego ani marketingowego, biznes plany to dla mnie czarna magia. Nie umiałam ocenić swojego pomysłu pod takim kątem, jedyne co wiedziałam to fakt, że to uwielbiam i że chciałabym robić to co kocham oraz móc z tego żyć. Miałam wrażenie, że tylko taka praca da mi szczęście. Początkowo wielkie wsparcie otrzymałam od znajomych i kolegów z pracy (wtedy jeszcze pracowałam na etacie). Dzięki nim uwierzyłam, że robię piękne rzeczy i że mój pomysł na biznes może się udać. Niewątpliwie wyzwaniem było też poddanie się ocenie i na przykład pokazanie swoich prac właścicielom sklepów. Negocjowanie warunków i cen, to też wyzwanie.

J.G.: Na jakie trudności związane z prowadzeniem działalności napotkałaś?

P.B.: Prowadzenie jednoosobowej działalności stawia wiele wyzwań, ponieważ wiąże się to z różnymi zagadnieniami. Jestem rękodzielnikiem – twórcą, jednak muszę też być sprzedawcą, ekonomistą, znać się na marketingu, obróbce zdjęć. Dla mnie najtrudniejsze było zaistnieć w Internecie, w mediach społecznościowych. Pisanie nigdy nie było moją silną stroną, nie jestem też typem osoby wylewnej. Do tej pory strategia i marketing to moja pięta achillesowa. 
Prowadząc działalność nabrałam też dużej samoświadomości, chociażby jeśli chodzi o organizowania czasu. Gdy pracuje się w domu łatwo jest zatracić granice czasu poświęcanego na pracę, co odbywa się kosztem czasu dla rodziny, na relaks i oczywiście czasu tylko dla siebie. To wszystko są bardzo subtelne kwestie i jeśli nie mamy świadomości swoich potrzeb łatwo jest się unieszczęśliwić.

J.G.: Jak na informację o chęci stworzenia czegoś własnego zareagowały osoby z Twojego otoczenia? Czy miałaś ich wsparcie? A może odradzali własny biznes? 

P.B. Oczywiście większość bliskich mi osób była sceptyczna, jak to zwykle bliscy – martwią się o nas. Jestem typem osoby, która działa pod wpływem emocji i dopiero z perspektywy czasu myślę, że te wszystkie wątpliwości i obawy wyrażane przez bliskich były bardzo cenne i pozwoliły mi lepiej przygotować się do nowej roli. Pomogły mi podejmować decyzje w sposób rozsądny i przemyślany. Dzisiaj cieszę się, że właśnie tak to wyglądało. Nawet teraz, gdy coś planuję, specjalnie pytam bliskich co o tym myślą, aby zobaczyć to, czego może ja w swoim pomyśle nie widzę. W tamtym czasie miałam równocześnie wsparcie kilku bliskich mi osób i to wiele dla mnie znaczyło. 

J.G.: Co Cię motywuje do działania? 

P.B.: Do działania motywuje mnie proste pytanie: czy jestem szczęśliwa? Jeśli z czymś jest mi źle, szukam odpowiedzi dlaczego albo czego pragnę, jak chciałabym aby było. To czasami długi proces i trudny, wymagający odwagi i szczerości wobec siebie i jest wiele pułapek po drodze, jednak dla mnie to jedyna, możliwa droga.

J.G.: Jako osoba prowadząca firmę co byś doradziła kobietom, które dopiero myślą o założeniu własnej działalności? Co powinny wziąć pod uwagę? Jak się przygotować? 

P.B.: Ja zawsze wierzyłam, że gdy robi się coś z miłością, to klienci to czują. Dlatego też według mnie szanse na sukces mają osoby, które realizują swoje pasje, zainteresowania, bo to czyni je wyjątkowymi wręcz charyzmatycznymi. Życzę wszystkim dużo odwagi w wyrażaniu siebie. Warto też dowiedzieć się wszystkiego o możliwościach dofinansowania, jeszcze przed założeniem działalności. Często można skorzystać z bezpłatnych kursów dotyczących prowadzenia działalności.

J.G.: Czy, mając na uwadze swoje obecne doświadczenie, ponownie podjęłabyś decyzję o prowadzeniu swojej firmy? 

P.B.: Zdecydowanie tak. Moja działalność dała mi wolność i dużo satysfakcji.

J.G.: Jakie według Ciebie cechy i umiejętności są niezbędne do prowadzenia własnej działalności? 

P.B.: Ja nie widzę żadnych ograniczeń. Z pozoru wydaje się, że powinna być to osoba zorganizowana i odpowiedzialna, bo te wszystkie papierki i podatki. Jednak wszystkiego można się nauczyć, jest wielu pomocnych ludzi i różne sposoby na pokonywanie problemów. 
Chociaż jest chyba pewna niezbędna cecha - trzeba być optymistą i marzycielem!

J.G.: Jaki aspekt prowadzenia działalności przynosi ci najwięcej satysfakcji? 

P.B.: Dla mnie bardzo przyjemny jest proces twórczy i praca manualna. Jednak zdecydowanie najwięcej satysfakcji czuję wtedy, gdy moje prace podobają się klientkom i gdy one je kupują, bo chcą je mieć. Brzmi to może banalnie, jednak istotne jest tu podejście do pieniędzy. Kiedyś miałam problem ze sprzedawaniem, trudno było mi rozstawać się z wykonanymi przez siebie rzeczami. Głównie dlatego nie myślałam o założeniu firmy. Jednak gdy wyobraziłam sobie, że pieniądze są formą okazania wdzięczności za wykonanie czegoś, za możliwość zabrania czegoś ze sobą do domu, wszystko nabrało innego sensu. Satysfakcja czerpana z zadowolenia klientek wiąże się też pewnymi ukrytymi aspektami moich prac. Uważam, że tworzona przeze mnie biżuteria z kamieni półszlachetnych, oprócz wrażeń estetycznych, może stanowić pewną formę motywacji, wsparcia, może skłaniać do refleksji. Bardzo cieszy mnie to gdy widzę, że klientki też tak to czują i tego właśnie im potrzeba i że ja mogę im to zaoferować. 

fot. Witrażka

J.G.: Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

P.B.: Obiecałam sobie, że więcej czasu i uwagi będę poświęcać pracy twórczej, szczególnie nowym pomysłom, które czekają na realizację. Do tej pory działałam jednoosobowo, ostatnio jednak zafascynowała mnie myśl o współdziałaniu. Chciałabym pracować w zespole z osobami, które mają zbieżną z moją hierarchię wartości, myślą i czują podobnie. Myślę, że praca w zespole może być łatwiejsza i przyjemniejsza, bo istnieje wtedy wsparcie i możliwość wymiany doświadczeń oraz umiejętności, a to wpływa na rozwój i poprawę funkcjonowania firmy.

J.G.: Zatem życzę Ci realizacji tych planów, wielu inspiracji i Klientów, czerpiących siły z Twoich prac i zachwycających się nimi!

niedziela, 10 kwietnia 2016

Thorsten Havener "Co inni myślą o tobie. Bez słów, bez kłamstw"

Tytuł: Co inni myślą o tobie. Bez słów, bez kłamstw
Autor: Thorsten Havener
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii 


Nie bez przyczyny mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy, zaś za wytrawnego pokerzystę uznaje się takiego, który posiada doskonały zmysł obserwacji przeciwnika. Nie bez przyczyny też ludzie, którzy posiadają wysokie kompetencję w dziedzinie komunikacji, odnoszą większe sukcesy, wyższy jest również ich status społeczny. 

Komunikujemy się każdego dnia, zaś sposób w jaki to robimy, wpływa nie tylko na nas, ale i na ludzi w naszym otoczeniu. Nie tylko słowa, ale i gesty, postawa ciała czy mimika stanowią prawdziwą skarbnicę wiedzy z której możemy czerpać dla własnych korzyści pod warunkiem oczywiście, że właściwie je zinterpretujemy. Dowodem na to, jak duże znaczenie ma mowa ciała, jest książka „Co inni myślą o tobie. Bez słów, bez kłamstw” autorstwa Thorstena Havenera. Opublikowana nakładem wydawnictwa Studio Astropsychologii książka nie jest poradnikiem, jednak czerpać możemy z niej głęboką wiedzę na temat ludzkich zachowań i mowy ciała, która zdradza więcej, niż niekiedy byśmy chcieli. 

Autor, tłumacz i specjalista zajmujący się mową ciała oraz … mistrz sztuki czytania w myślach zdradza tajniki swojego warsztatu pokazuje również w jaki sposób komunikujemy swoje stany emocjonalne i to, w jakim kierunku podążają nasze myśli, przy pomocy różnego rodzaju gestów czy mikroruchów. Szerokie spektrum ujęcia tematu i wiele cennych informacji czyni książkę nieocenioną pomocą dla wszystkich osób zajmujących się sprzedażą, dla psychologów, nauczycieli, trenerów i dziennikarzy oraz dla wszystkich innych zainteresowanych tematem, pragnących dowiedzieć się na przykład jak powinno wyglądać idealne zdjęcie na portalu randkowym.

Autor, w kolejnych rozdziałach książki, zajmuje się wieloma dziedzinami życia i przytacza również wiele sytuacji dnia codziennego, w których mowa ciała ma kluczowe znaczenie, pokazuje również błędy, jakie popełniamy komunikując się z innymi, a także odczytując sygnały płynące z ich ciała. 

„Zmień swoją pozycję ciała! Tylko na dwie minuty! Już tyle wystarczy, aby twoje myśli i uczucia powędrowały w ślad za zmienioną pozycją” – pisze autor, omawiając podstawową zasadę służącą zmianie swoich myśli, która w konsekwencji może powodować zmianę naszego życia. Havener pokazuje, w jaki sposób tłumaczyć konkretne gesty zaznaczając, że nie możemy ich rozpatrywać bez kontekstu sytuacyjnego. Przekonamy się, że każdy ruch ma znaczenie, docenimy wpływ proksemiki na kontakty, przekonamy się również, w jaki sposób możemy oddziaływać na innych za pomocą ubioru. Rozkodujemy również … randki, dowiemy się, jak duże znaczenie ma dobre zdjęcie na Facebooku i jak wpływa ujęcie naszej twarzy na poszukiwanie partnera (partnerki).

To zaledwie niewielka część informacji zawartych w książce „Co inni myślą o tobie…”, która uświadamia nam, że nasza osoba, to co mówimy, jak się poruszamy, ubieramy, mówi o nas więcej, niż byśmy niekiedy chcieli. Przydatność wiedzy na temat komunikacji, szczególnie komunikacji niewerbalnej, jest nieoceniona dlatego też warto sięgnąć po tę publikację, by wyeliminować własne błędy i uczynić komunikację skuteczną. Lekka forma przekazu i liczne przykłady z życia zawodowego i osobistego Havenera pozwalają na bieżąco weryfikować znaczenie gestów i innych sygnałów wysyłanych mniej lub bardziej świadomie oraz docenić mistrzostwo autora. Co więcej, pragniemy posiąść jego wiedzę, rozpoczynając zmiany w tym zakresie właśnie od siebie…

niedziela, 3 kwietnia 2016

Po co przedsiębiorcy biznesplan?

źródło:www.pixabay.com
Istota biznesplanu

Rozpoczynając działalność gospodarczą w celu zmniejszenia ryzyka i pozyskania kapitału powinniśmy zaplanować swoje przedsięwzięcie sporządzając biznesplan, czyli dokument zawierający informacje o firmie, pokazując jej mocne i słabe strony, cele, które realizuje oraz metody ich osiągania z uwzględnieniem szans i zagrożeń ze strony otoczenia.


Biznesplan to zestaw dokumentów – analiz i programów, w których na podstawie oceny sytuacji w firmie i analizy otoczenia, zawarte są cele firmy i sposoby ich osiągania, przy uwzględnianiu uwarunkowań finansowych, rynkowych, organizacyjnych, kadrowych i technologicznych.

Biznesplan to streszczenie strategii realizowanego przedsięwzięcia. To sposób w jaki twój pomysł na biznes chcemy zrealizować z uwzględnieniem wszystkich ekonomicznych i finansowych aspektów przedsięwzięcia. Praca nad biznesplanem pozwala przemyśleć strategię działania bez podejmowania ryzyka (lepiej wcześniej zaniechać wdrożenia nierealnego pomysłu, niż zrobić to po kilku latach działalności prowadzonej bez planu).

piątek, 1 kwietnia 2016

Sharon Lechter „Myśl i bogać się dla kobiet”

Tytuł: „Myśl i bogać się dla kobiet”
Autor: Sharon Lechter
Wydawnictwo: Studio EMKA










Wiele lat już minęło od chwili, kiedy Napoleon Hill pisał swoją kultową książkę „Myśl i bogać się”, która do dziś stanowi nieocenione źródło inspiracji dla rzeszy ludzi zajmujących się biznesem (i nie tylko). Uniwersalność i ponadczasowość tej książki jest bezdyskusyjna, można sobie zatem zadać pytanie, czy skoro trzynaście kroków do bogactwa wciąż się sprawdza, czy istnieje potrzeba tworzenia analogicznej publikacji, zawężając grono czytelników do przedstawicielek płci pięknej? 

Niezależnie od tego, jak brzmi w tej chwili Wasza odpowiedź na tak zadane pytanie, być może zweryfikujecie swoją opinię po lekturze książki „Myśl i bogać się dla kobiet”, autorstwa Sharon Lechter. Opublikowany nakładem wydawnictwa Studio Emka poradnik skupia się na kobiecym punkcie widzenia wspomnianych kroków do bogactwa, zaś doświadczenie zawodowe autorki pozwoliło jej wzbogacić treść o wiele cennych komentarzy, zarówno własnego autorstwa, jak i innych liderek biznesu. To sprawia, że książka staje się kobiecą bronią przeciwko męskiej logice prezentowanej w biznesie i męskiemu do tego biznesu podejściu. Sięgnąć po nią powinny szczególnie te osoby, które bezskutecznie próbują odnaleźć się w świecie zdominowanym przez garnitury, liderki kobiecych organizacji, ale również gospodynie domowe, zawiadujące tak sprawnie działającą komórką, jaką jest gospodarstwo domowe. Jestem przekonana, że również niejeden mężczyzna wstydliwie zgarnie do swojego koszyka tę pozycję, próbując odkryć sekret kobiet, coraz szybciej wspinających się po szczeblach kariery i … przeskakujących kolejne pozycje w górę na liście Forbesa.

W kolejnych rozdziałach książki znajdziemy wiele cennych wskazówek na temat funkcjonowania w codziennym życiu, zakładania swojego biznesu, inwestowania czy planowania, a wszystko to stanowi spójną całość i składa się na wewnętrzną przemianę, która winna w nas wystąpić nie tyle po samej lekturze, ile po wdrożeniu w życie porad zawartych w książce oraz wykonaniu zalecanych w niej ćwiczeń. Dowiemy się, jak ważna jest żądza, która zaczyna się od pomysłu lub uświadomienia sobie czegoś, a następnie przeradza się w siłę będącą motorem naszego dalszego działania. Poznamy przemożne działanie wiary, będącej źródłem mocy, a także autosugestii, pozwalającej kontrolować podświadomość. Uruchomimy również wyobraźnię, stanowiącą podstawę udanego biznesu, nauczymy się systematycznie planować swoje działania i kontrolować stan realizacji planów. 

Dowiemy się ponadto, jak zapanować nad skłonnością do odkładania pewnych rzeczy na później i nad lękiem przed podejmowaniem decyzji, poznamy również znaczenie wytrwałości, bez której nie uda nam się nigdy dotrzeć tam, gdzie zamierzamy. O potędze kontaktów społecznych i znaczeniu znajomości dla biznesu nie trzeba nikogo przekonywać, a jednak wsparcia nigdy nie jest za wiele, o czym pisze autorka w jednym rozdziałów. Szczególną uwagą niektórzy czytelnicy (czytelniczki) obdarzą zapewne rozdział poświęcony tajemnicy przetwarzania energii seksualnej, popracujemy również nad wyrobieniem w sobie nawyku odrzucania destrukcyjnych emocji i myśli oraz nad skupianiem się wyłącznie na pozytywach. Przekonamy się ponadto, że warto słuchać podszeptów swojej intuicji, czyli do pomocy zaprzęgniemy szósty zmysł, przechytrzymy również duchy strachu, czyli oswoimy podstawowe lęki, jakie towarzyszą większości z nas. Rozdziałem, którego nie znajdziemy w książce Hilla, jest ten poświęcony propagandzie skierowanej do kobiet, tym wszystkim głosom, które umniejszają ich wartość i znaczenie, które przekonują, że grzecznym dziewczynkom nie wolno, że nie wypada.

Dzięki wszechstronnemu doświadczeniu autorki, współpracy z wieloma liderkami biznesu, posłużeniu się licznymi przykładami oraz zawarciu w kolejnych rozdziałach ćwiczeń czy słów pełnych mądrości, inspirujących do działania, poradnik „Myśl i bogać się dla kobiet”, mimo iż nie wywołuje tego efektu WOW!, jak niegdyś książka Hilla, dla wielu kobiet może stać się nieocenioną pomocą w podążaniu nie tylko drogą kariery, ale i drogą satysfakcjonującego życia. Czytelny przekaz, brak zbytniego przeintelektualizowania, dowody w postaci statystyk czy przykładów z własnego życia, fragmenty historii osób, które borykały się z określonymi problemy – to wszystko sprawia, że każdy z czytelników odnajdzie w niej swoją receptę na bogactwo i będzie w stanie podążać w jego kierunku systematycznie, krok po kroku, pamiętając o potędze wytrwałości oraz o innych kamieniach milowych, zidentyfikowanych już przez Hilla!

Aleksandra Ślifirska „Rekiny biznesu w mediach. Sztuka tworzenia profilu publicznego”

Tytuł: „Rekiny biznesu w mediach. Sztuka tworzenia profilu publicznego”
Autor: Aleksandra Ślifirska
Wydawnictwo: PWN










O tym, jak ważne jest SŁOWO, nie trzeba nikogo przekonywać. Owo SŁOWO, a w szerszym znaczeniu – KOMUNIKACJA, jest podstawą tworzenia relacji, tak w życiu prywatnym, jak i zawodowym, zaś od jakości tej komunikacji zależy sprawność i efektywność funkcjonowania oraz społeczny odbiór firmy bądź osoby. Czasami jednak zapominamy, że niezależnie od wielkości firmy, nasza marka wyróżnia nas jako eksperta w jakiejś dziedzinie wiedzy. Pora zatem obalić teorię, że budowanie marki jest konieczne tylko w przypadku dużych przedsiębiorstw. Nic bardziej mylnego – aby przetrwać, aby rozwijać się na konkurencyjnym rynku, aby pozytywnie się wyróżniać, nasza marka musi jasno mówić kim jesteśmy i co sobą reprezentujemy. Dlatego też nie można dłużej ignorować znaczenia komunikacji i budowania marki, nie można dłużej udawać, że żyjemy w oderwaniu od otoczenia.

Z tego właśnie powodu, niezależnie od zawodowego statusu, od tego, czy prowadzimy własne firmy, jesteśmy niezależnymi ekspertami czy pracownikami etatowymi, każdego z nas powinien zainteresować temat związany z kreowaniem marki oraz spójnością wizerunku, tworzeniem profilu publicznego. Właśnie te kwestie zostały poruszone w najnowszej publikacji Aleksandry Ślifirskiej „Rekiny biznesu w mediach. Sztuka tworzenia profilu publicznego”. Opublikowana nakładem wydawnictwa PWN książka stanowi niejako kontynuację, naturalną konsekwencję powstania książki „Medialne lwy dla rekinów biznesu”. Jak pisze autorka: „Tworzenie siebie w przestrzeni publicznej to długi proces podróży w głąb siebie, na który nakładają się doświadczenia, ale i ograniczenia, także te, które zostawiło nam w spadku dzieciństwo”. Dlatego też, pierwszym krokiem w tej podróży może być właśnie lektura książek Ślifirskiej – publikacji adresowanych nie tylko do ludzi z pierwszych stron gazet, nie tylko osób pragnących zadbać o własną markę, nie tylko do liderów biznesu, ale również do tych, którzy zawodowo zajmują się kreowaniem wizerunku czy promocją marki – specjalistów PR oraz rzeczników prasowych.

Książka składa się z trzech części, które składają się na spójną całość, pozwalając nam zrozumieć, jak istotne jest dbanie o komunikację. Pierwszy rozdział stanowi wprowadzenie w ten świat słów i gestów, podkreślenie jego ważkiej roli w naszym życiu oraz znaczenia pierwszego zdania. Dowiemy się również co do komunikacji społecznej mają nieogolone nogi oraz jak się przedstawić, by nas zapamiętano. 

Rozdział drugi stanowi omówienie programu Communication Quest, który autorka prowadzi w Instytucie Komunikacji Medialnej, a podczas którego lider – jak pisze Ślifirska – „kształtuje styl swojej komunikacji, swoje indywidualne piano”. Prawdziwą przyjemnością jest jednak zagłębienie się w rozmowy przeprowadzane z liderami biznesu, które stanowią nie tylko wskazówkę, ale otwierają nas na nowe podejście do tematu komunikacji, pozwalają spojrzeć na pewne kwestie z innego punktu widzenia. Znajdziemy tu wywiad z dr Henryką Bochniarz, założycielką i prezydent Konfederacji Lewiatan, która mówi o komunikacji lidera i o tym, czym powinien charakteryzować się dobry dziennikarz, a także z Piotrem Voelkelem, współwłaścicielem Grupy Kapitałowej VOX, o wadze szczerości, dorastaniu i skuteczności przekazów medialnych. O łowieniu ryb i otwartości autorka rozmawia z Rafałem Brzoską, twórcą paczkomatów, zaś o wiecznej marce osobistej – z Ireną Eris, założycielką i współwłaścicielką firmy Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris. Niezwykle interesujący jest również wywiad z Jackiem Santorskim, psychologiem społecznym zdrowia i biznesu, twórcą Akademii Psychologii Przywództwa, który mówi o roli mediów w swoim życiu, o samoświadomości i dziennikarzach próbujących zniszczyć reputację. W rozdziale tym znajdziemy ponadto rozmowy z Rafałem Bauerem. Jarosławem Zagórowskim i Joanną Przetakiewicz. Trzecia część, której nie waham się nazwać praktyczną, prowadzi nas przez proces budowania marki oraz jej komunikacji z otoczeniem. 

Oznaczenia graficzne występujące w książce pozwalają nam z łatwością dotrzeć do szczególnie interesujących nas treści – dzięki zastosowanej symbolice wiemy, czy mamy do czynienia z poradą, cenną wiedzą, ćwiczeniem, inspirującą myślą, czy może nakreśleniem kontekstu sytuacyjnego. Dzięki temu książka „Rekiny biznesu w mediach…” jest nie tylko fascynującą lekturą, w której uwagę przykuwają szczególnie doskonale przeprowadzone, frapujące wywiady, ale również źródłem cennych wskazówek dotyczących kreowania marki. Przyznam, iż z chęcią przeczytałabym poradnik autorki poświęcony szerzej temu zagadnieniu i takowego będę na rynku w przyszłości wypatrywała. Ślifirska zwraca bowiem uwagę nie na sztuczne kreowanie wizerunku, nie na komercyjne podejście do tematu, ale namawia do naturalności, do dbania o spójność przekazu. Robi to tak subtelnie, a zarazem przekonująco, posługując się słowem z takim mistrzostwem, iż nie mamy wątpliwości, że pozycja ta jest … w pełni spójna z nią samą.