sobota, 16 kwietnia 2016

Przedsiębiorcza kobieta: Patrycja Baran

Dziś moim gościem jest Patrycja Baran, zajmująca się rękodziełem właścicielka Witrażki. Jej wspaniałą biżuterię znajdziecie również TU.

fot. Witrażka
Patrycja Baran o sobie: 

Mam 45 lat. Skończyłam studia chemiczne na Politechnice Warszawskiej, jednak obecnie zajmuję się rękodziełem artystycznym. Jestem idealistką, wierzę w dobro i uczciwość. Poszukuję sensu życia i akceptacji dla życia takiego jakie jest. Jako mała dziewczynka chciałam być wróżką i zapewne dlatego interesuję się ezoteryką, symboliką kształtów i ziołolecznictwem.






J.G.: Zajmujesz się tworzeniem niezwykłych rzeczy, tworzysz taką biżuterię, że już sama w sobie jest małym arcydziełem. Skąd wziął się pomysł na taki rodzaj działalności? 

P.B.: Od dziecka miałam artystyczną duszę, kochałam kolory, lubiłam zajęcia plastyczne, ale i rękodzieło: jakieś plecionki, tkanie, makramę. Jako dziecko lubiłam kolorowe szkiełka, kwiatki, motylki, zbierałam też kamienie. Jednak byłam zbyt leniwa i lekkomyślna, aby kształcić się w tym kierunku: uczęszczać na zajęcia artystyczne, gromadzić teczkę z pracami. Ostatecznie skończyłam studia w ścisłym kierunku, ale zawsze coś sobie dłubałam w domu, a to szyłam, a to malowałam albo tkałam. Po wielu latach, kiedy po urlopie macierzyńskim straciłam prace, zaczęłam szukać dla siebie innego zawodu niż wynikający z wykształcenia. Znajomi zawsze mi powtarzali, że powinnam zająć się rękodziełem. Jednak to było dla mnie tylko takie gadanie. Dopiero na warsztatach rozwoju osobistego, szukając swoich talentów, zalet i pasji, przypomniałam sobie o swojej porzuconej miłości do kamieni i motyli. Potem dołączyła jeszcze miłość do witraży, koloru i światła. Z tego połączenia powstała Witrażka. 

J.G.: Jak myślisz, co Cię wyróżnia na rynku?

P.B.: Wykonując swoją pracę, staram się skupić na przyjemności tworzenia. Wierzę, że właśnie ta moja radość i fascynacja kamieniami, motylami, kształtami i kolorami przyciąga ludzi. Może to wyda się śmieszne, ale czasami mam wrażenie, że te kamienie same mi się układają, ja ich tylko słucham i im pomagam. Taki sposób pracy gwarantuje mi unikalność. Mój ścisły umysł pomaga mi dobierać odpowiednie, pasujące do siebie kształty, pomaga analizować i zauważać unikalność minerałów, co pozwala mi stworzyć spójną koncepcję. I to jest widoczne, bo doczekałam się nawet kilku naśladowców. Trochę trudno być dla kogoś wzorem, jednak ten fakt motywuje mnie do rozwoju i poszukiwań nowych pomysłów. 
W swoich pracach używam minerałów i różnych kamieni, ponieważ wierzę, że mogą one służyć nam w procesach rozwoju osobistego. Gdy przyglądam się kryształom górskim, ametystom, agatom, krzemieniom i wielu innym, nawet zwykłym kamieniom, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że kryją one tajemnicę. Ja chcę je dotykać, głaskać i rozważać skojarzenia, które przychodzą mi do głowy gdy je oglądam. Czasami dodają mi siły, optymizmu, akceptacji chociażby przez sam fakt, że na nie spoglądam. 

J.G.: Skąd czerpiesz inspirację do tworzenia kolejnych produktów? Wzory pojawiają się w Twoich myślach, czy może przeglądasz katalogi, podglądasz biżuterię noszoną przez kobiety? 

P.B.: Lubię obserwować odważne kobiety, noszące oryginalną biżuterię, jednak nie umiem kogoś naśladować, bo zawsze wychodzi mi inaczej i to mnie nie satysfakcjonuje - w odniesieniu do oryginału. Z takich obserwacji wykorzystuję jedynie skojarzenia, zarys kształtu, który z daleka wydaje się czymś innym, są to bardziej odczucia, które często łączę jeszcze z czymś innym. Niewątpliwą inspiracją jest dla mnie dawna biżuteria, szczególnie secesja i art deco, pewne elementy architektoniczne. Interesuję się również symboliką i energią kształtów. Uważam, że natura jest największą skarbnicą inspiracji. To ona tworzy niesamowite kształty, zaskakujące zestawienia kolorów, mnogość odcieni. Tak, jak wspomniałam wcześniej, bazuję na formie kamieni, którą mam przed sobą. Parę lat temu ktoś pokazał mi czarny cyjanit, taki chropowaty, igiełkowaty w kształcie trójkąta. Generalnie kamień ten nie nadawał się do zastosowania w mojej technice ze względu na brak gładkich powierzchni bocznych, jednak tak mnie zauroczył, że zobaczyłam w nim skrzydła. To były gotowe skrzydła na moje motyle. Pozostało pytanie jak je oprawić. Głównym walorem była właśnie struktura tego kamienia i postrzępione, igiełkowate krawędzie, więc należało to pokazać. Tak powstała cudowna seria motyli z czarnym cyjanitem, którą klientki wspominają do dziś. Niestety, już jest nie do powtórzenia, ponieważ kamień zniknął z naszego rynku, bo nie było nim zainteresowania.

Wisior i inspiracje
fot. Wirażka 

Motyl-wisior z czarnego cyjanitu i cytrynu
fot.Witrażka

Naszyjnik z karneoli – jak wiosenne pączki
fot. Witrażka

J.G.: Czy robisz również biżuterię na indywidualne zamówienie, według pomysłu klientów?

P.B.: Szczerze: chyba brak mi pewności siebie i wiary w swoje umiejętności, aby robić biżuterię na zlecenie według pomysłu klienta. Na pewno też umiejętności interpersonalnych i komunikacyjnych. To ciekawe, że takie aspekty działalności uzmysławiają mi w jakim kierunku mogę się rozwijać, niestety drzemie we mnie perfekcjonizm.
A tak w praktyce to przekonałam się, że człowiek jest tak skomplikowaną, wielopłaszczyznową istotą, generalnie jesteśmy podobni, jednak w środku każdy to inny wszechświat i trudno jest zgrać czasami pewne wyobrażenia, które dwie osoby mają w głowie. Prawda jest też taka, że nie lubię robić rzeczy, które mi się nie podobają. 
Jednakże chętnie wysłuchuję klientek, jestem otwarta na sugestie i szukam w nich inspiracji, więc często wykonuję nowe rzeczy dla konkretnej klientki, jednak bez żadnych zobowiązań. Jeśli efekt podoba się również klientce, to dla mnie jest to podwójna satysfakcja: moja i jej. Często też, jeśli tylko dysponuję materiałami, powtarzam pewne wzory lub zestawienia, na życzenie klientek.

J.G.: Jaki rodzaj biżuterii i jakie wzory sprzedają się najlepiej?

P.B.: Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Każda moja rzecz jest inna, wykonana nawet z tych samych minerałów ma inny kształt i przemawia do całkiem różnych osób. Na tym też polega fenomen mojej biżuterii, że każdy widzi w niej coś innego, i jest to jedna jedyna rzecz, której nikt inny mieć nie będzie. Mogę natomiast powiedzieć, że np. ametyst zawsze jest popularnym kamieniem albo kryształ górski. Z moich obserwacji wynika, że kobiety w pewnym sensie dopiero się otwierają, nabierają odwagi do noszenia okazałej czy bardziej oryginalnej biżuterii. Wydaje mi się, że jest to związane z poczuciem wolności i rosnącą samoświadomością ludzi.

J.G.: Jak tworzy się biżuterię? 

P.B.: Jak ja tworzę się biżuterię od strony praktycznej, jak wygląda moja praca, wspomniałam już wyżej. Mogę jeszcze tylko wspomnieć o artystycznych dylematach duszy. Czasami tworzenie jest super łatwe i przyjemne, wszystko się układa, pasuje jedno do drugiego, widzę tysiąc możliwości i tylko brak czasu i siła mnie ogranicza. Jednak czasami, szczególnie, gdy pojawia się jakaś presja, nic nie idzie, nic nie mogę znaleźć, kamienie nie pasują do siebie, efekt mi się nie podoba, coś się rozsypie, zmęczenie narasta, a satysfakcji brak. Złoszczę się też na siebie czasami za to, że nie chcę zrobić czegoś na wzór, że nie umiem wyjść z jakiegoś schematu myślowego, znaleźć w tym czymś ciekawej motywacji. Trochę przewrotnie odpowiedziałam na to pytanie, jednak wierzę, że to ciekawe tematy.

J.G.: Gdzie zaopatrujesz się w kamienie? Masz swoich dostawców? Bierzesz udział w giełdach kamieni i minerałów?

P.B.: Nie jestem samowystarczalna i nie obrabiam kamieni sama. Jest to bardzo pociągająca dla mnie tematyka i nie wykluczone, że kiedyś zostanę szlifierzem. Bardzo pociągają mnie wszelkie kamienie, które mogę znaleźć sama. Tak odkryłam czarny krzemień z Roztocza. Znajomy podarował mi niepozorny z wyglądu ciemny kamień pokryty białą wapienną warstwą na zewnątrz. Zaryzykowałam kazałam pociąć bryłę w plastry i wypolerować. Efekt jest cudowny moim zdaniem: ciemny prawie czarny, błyszczący kamień z jasnymi, nieregularnymi plamkami. Na większych plastrach kojarzą mi się one z drogą mleczną.

fot.Witrażka
Broszka i naszyjnik z czarnego krzemienia
fot. Witrażka
Naszyjnik z bałtyckich otoczaków i cytrynów
fot. Witrażka

Nie umiem oprzeć się mani zbieractwa np. na plaży czy na polnej drodze. I takie kamienie też wykorzystuję w swojej pracy, jednak w większości zaopatruję się u producentów obrabiających kamienie lub sprowadzających je z zagranicy. Oczywiście giełdy minerałów są taką okazją. Ja również biorę w nich udział jako wystawca, co pozwala mi dobrze poznać ten rynek i nawiązać cenną współpracę z dostawcami. 

J.G.: Jakie były początki Twojej działalności? Co było wówczas dla Ciebie największym wyzwaniem? 

P.B.: Początkiem mojej działalności było hobby i najtrudniej mi było znaleźć fundusze na realizację mojego pomysłu. Nie mam wykształcenia ekonomicznego ani marketingowego, biznes plany to dla mnie czarna magia. Nie umiałam ocenić swojego pomysłu pod takim kątem, jedyne co wiedziałam to fakt, że to uwielbiam i że chciałabym robić to co kocham oraz móc z tego żyć. Miałam wrażenie, że tylko taka praca da mi szczęście. Początkowo wielkie wsparcie otrzymałam od znajomych i kolegów z pracy (wtedy jeszcze pracowałam na etacie). Dzięki nim uwierzyłam, że robię piękne rzeczy i że mój pomysł na biznes może się udać. Niewątpliwie wyzwaniem było też poddanie się ocenie i na przykład pokazanie swoich prac właścicielom sklepów. Negocjowanie warunków i cen, to też wyzwanie.

J.G.: Na jakie trudności związane z prowadzeniem działalności napotkałaś?

P.B.: Prowadzenie jednoosobowej działalności stawia wiele wyzwań, ponieważ wiąże się to z różnymi zagadnieniami. Jestem rękodzielnikiem – twórcą, jednak muszę też być sprzedawcą, ekonomistą, znać się na marketingu, obróbce zdjęć. Dla mnie najtrudniejsze było zaistnieć w Internecie, w mediach społecznościowych. Pisanie nigdy nie było moją silną stroną, nie jestem też typem osoby wylewnej. Do tej pory strategia i marketing to moja pięta achillesowa. 
Prowadząc działalność nabrałam też dużej samoświadomości, chociażby jeśli chodzi o organizowania czasu. Gdy pracuje się w domu łatwo jest zatracić granice czasu poświęcanego na pracę, co odbywa się kosztem czasu dla rodziny, na relaks i oczywiście czasu tylko dla siebie. To wszystko są bardzo subtelne kwestie i jeśli nie mamy świadomości swoich potrzeb łatwo jest się unieszczęśliwić.

J.G.: Jak na informację o chęci stworzenia czegoś własnego zareagowały osoby z Twojego otoczenia? Czy miałaś ich wsparcie? A może odradzali własny biznes? 

P.B. Oczywiście większość bliskich mi osób była sceptyczna, jak to zwykle bliscy – martwią się o nas. Jestem typem osoby, która działa pod wpływem emocji i dopiero z perspektywy czasu myślę, że te wszystkie wątpliwości i obawy wyrażane przez bliskich były bardzo cenne i pozwoliły mi lepiej przygotować się do nowej roli. Pomogły mi podejmować decyzje w sposób rozsądny i przemyślany. Dzisiaj cieszę się, że właśnie tak to wyglądało. Nawet teraz, gdy coś planuję, specjalnie pytam bliskich co o tym myślą, aby zobaczyć to, czego może ja w swoim pomyśle nie widzę. W tamtym czasie miałam równocześnie wsparcie kilku bliskich mi osób i to wiele dla mnie znaczyło. 

J.G.: Co Cię motywuje do działania? 

P.B.: Do działania motywuje mnie proste pytanie: czy jestem szczęśliwa? Jeśli z czymś jest mi źle, szukam odpowiedzi dlaczego albo czego pragnę, jak chciałabym aby było. To czasami długi proces i trudny, wymagający odwagi i szczerości wobec siebie i jest wiele pułapek po drodze, jednak dla mnie to jedyna, możliwa droga.

J.G.: Jako osoba prowadząca firmę co byś doradziła kobietom, które dopiero myślą o założeniu własnej działalności? Co powinny wziąć pod uwagę? Jak się przygotować? 

P.B.: Ja zawsze wierzyłam, że gdy robi się coś z miłością, to klienci to czują. Dlatego też według mnie szanse na sukces mają osoby, które realizują swoje pasje, zainteresowania, bo to czyni je wyjątkowymi wręcz charyzmatycznymi. Życzę wszystkim dużo odwagi w wyrażaniu siebie. Warto też dowiedzieć się wszystkiego o możliwościach dofinansowania, jeszcze przed założeniem działalności. Często można skorzystać z bezpłatnych kursów dotyczących prowadzenia działalności.

J.G.: Czy, mając na uwadze swoje obecne doświadczenie, ponownie podjęłabyś decyzję o prowadzeniu swojej firmy? 

P.B.: Zdecydowanie tak. Moja działalność dała mi wolność i dużo satysfakcji.

J.G.: Jakie według Ciebie cechy i umiejętności są niezbędne do prowadzenia własnej działalności? 

P.B.: Ja nie widzę żadnych ograniczeń. Z pozoru wydaje się, że powinna być to osoba zorganizowana i odpowiedzialna, bo te wszystkie papierki i podatki. Jednak wszystkiego można się nauczyć, jest wielu pomocnych ludzi i różne sposoby na pokonywanie problemów. 
Chociaż jest chyba pewna niezbędna cecha - trzeba być optymistą i marzycielem!

J.G.: Jaki aspekt prowadzenia działalności przynosi ci najwięcej satysfakcji? 

P.B.: Dla mnie bardzo przyjemny jest proces twórczy i praca manualna. Jednak zdecydowanie najwięcej satysfakcji czuję wtedy, gdy moje prace podobają się klientkom i gdy one je kupują, bo chcą je mieć. Brzmi to może banalnie, jednak istotne jest tu podejście do pieniędzy. Kiedyś miałam problem ze sprzedawaniem, trudno było mi rozstawać się z wykonanymi przez siebie rzeczami. Głównie dlatego nie myślałam o założeniu firmy. Jednak gdy wyobraziłam sobie, że pieniądze są formą okazania wdzięczności za wykonanie czegoś, za możliwość zabrania czegoś ze sobą do domu, wszystko nabrało innego sensu. Satysfakcja czerpana z zadowolenia klientek wiąże się też pewnymi ukrytymi aspektami moich prac. Uważam, że tworzona przeze mnie biżuteria z kamieni półszlachetnych, oprócz wrażeń estetycznych, może stanowić pewną formę motywacji, wsparcia, może skłaniać do refleksji. Bardzo cieszy mnie to gdy widzę, że klientki też tak to czują i tego właśnie im potrzeba i że ja mogę im to zaoferować. 

fot. Witrażka

J.G.: Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

P.B.: Obiecałam sobie, że więcej czasu i uwagi będę poświęcać pracy twórczej, szczególnie nowym pomysłom, które czekają na realizację. Do tej pory działałam jednoosobowo, ostatnio jednak zafascynowała mnie myśl o współdziałaniu. Chciałabym pracować w zespole z osobami, które mają zbieżną z moją hierarchię wartości, myślą i czują podobnie. Myślę, że praca w zespole może być łatwiejsza i przyjemniejsza, bo istnieje wtedy wsparcie i możliwość wymiany doświadczeń oraz umiejętności, a to wpływa na rozwój i poprawę funkcjonowania firmy.

J.G.: Zatem życzę Ci realizacji tych planów, wielu inspiracji i Klientów, czerpiących siły z Twoich prac i zachwycających się nimi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz