piątek, 29 lipca 2016

Przedsiębiorcza kobieta: Agata Ziemniewicz

Dziś moim gościem jest Agata Ziemniewicz, przedsiębiorcza kobieta, certyfikowany nauczyciel Techniki Alexandra i założycielka Studia AZAT

Agata Ziemniewicz o sobie...

Źródło: Agata Ziemniewicz
Absolwentka trzyletniej szkoły The Centre for the Alexander Technique mieszczącej się w Londynie, gdzie pod kierownictwem najbardziej doświadczonych trenerów szkolących nauczycieli uzyskała certyfikat i została nauczycielem Techniki Alexandra. 
Posiada kilkuletnie doświadczenie w pracy z młodzieżą, studentami, muzykami, kobietami w ciąży, pracoholikami oraz osobami z problemami kręgosłupa i na tle emocjonalnym. 
Przeprowadziła dziesiątki godzin konsultacji indywidualnych oraz zajęć grupowych. Cały czas dba o swój rozwój osobisty i zawodowy korzystając z licznych warsztatów, szkoleń i superwizji na całym świecie. Praca z ludźmi jest dla niej powrotem do lat dzieciństwa, kiedy to wszyscy używaliśmy świadomie swoich ciał. Lubi słuchać ludzi i towarzyszyć im w ich emocjonalnej podróży.
Czuje się niezmiernie spełniona i usatysfakcjonowana, kiedy widzi efekty, dzięki którym studenci rozkwitają i zaczynają cieszyć się życiem.



J.G.: Jesteś certyfikowanym nauczycielem Techniki Alexandra i założycielką Studia AZAT. W jaki sposób zetknęłaś się z tą metodą i skąd pomysł na ten rodzaj działalności?

A.Z.: Moja przygoda z Techniką Alexandra zaczęła się od wielkiego przypadku. Do dziś pamiętam, jak to było…. Kiedy oczekiwałam na klucz do sali ćwiczeń w szkole muzycznej, nagle wyrosła przede mną moja Pani profesor od zajęć aktorskich, wskazała ręką na wiszący za mną plakat z letnimi warsztatami z Techniki Alexandra i stwierdziła: „To Ci się może przydać” i poszła. Jej sugestia dotyczyła mojej tremy i spięć na scenie, które blokowały mój pełen potencjał. Nic nie wiedząc o technice, pojechałam i…. zakochałam się w metodzie! Powracałam na kurs jeszcze dwukrotnie, ale już za drugim razem poczułam, że chcę być po drugiej stronie – chce tego uczyć! Chce pomagać innym.
Technika niezmiernie otworzyła mi oczy na całe moje życie. Nie dotyczyło to tylko moich występów publicznych, ale każdej innej dziedziny: życia rodzinnego, znajomych, moich emocji, radzenia sobie z krytyką, uwierzenia w siebie…. Oj, wiele tu można by wymieniać. Technika Alexandra pokazała mi, że można żyć „nie tak bardzo na serio” i zacząć cieszyć się życiem, a nie przejmować się drobiazgami, o których tylko ja pamiętam.
Wiedząc jak bardzo Technika Alexandra pomogła mi, pragnę pomagać innym. Nie tylko młodym artystom, ale każdemu człowiekowi, który jest gotowy na zmiany.

Źródło: Agata Ziemniewicz

J.G.: Czym jest Technika Alexandra?

A.Z.: Wiele osób słysząc "Technika Alexandra", kojarzy ją albo z poprawą postawy, pracą z oddechem, albo z terapią. Jednak żadna z tych osób nie ma do końca racji…..
Technika Alexandra powoduję, że Twoja postawa jest lepsza, dzięki czemu m.in. lepiej oddychasz, ale to nie o to w niej chodzi. Jest to proces edukacyjny na poziomie sfery psychicznej i fizycznej – zasadniczo nie da się tego oddzielić, jeśli chcemy pomóc (sobie czy innej osobie) permanentnie. Ponadto otwiera Ci oczy i łatwiej jest wówczas zmagać się na przykład z emocjami. Jest to świadoma obserwacja siebie, dzięki której można zaprzestać ranić samych siebie poprzez powtarzane wzorce ruchowe, mięśniowe i psychiczne napięcia. Można myśleć o technice, jako o umiejętności dbania o siebie, swoje zdrowie i dobre samopoczucie, ale również jako sposób na lepszą wydajność i efektywność w zajęciach sportowych lub graniu na instrumencie muzycznym. W wielkim skrócie jest to powrót do naturalnego korzystania z ciała i umysłu przy zachowaniu jak najlepszej relacji między głową, szyją i plecami.
Może wytłumaczę to na przykładzie: wszyscy wiemy, że podnosząc ciężar powinniśmy zrobić to z nóg, a nie z pleców. Niestety stosujemy to tylko przy ciężkich przedmiotach (a nie zawsze – jak to powinniśmy czynić), a po drugie „markujemy” ten ruch. Niby zginamy kolana i wydaję nam się, że robimy to zgodnie z zasadami BHP, ale jeśli byśmy spojrzeli w lustro to nogi są zgięte minimalnie, a praca de facto idzie z pleców. Jesteśmy niesamowicie rozleniwieni, więc robimy to nieprawidłowo. Jeśli weźmiemy na tapetę dziecko… to już jest inna historia. Niezależnie czy sięga po piórko czy zgrzewkę wody zawsze robi to z nóg! Milion razy dziennie, bez problemu czy zawahania, zawsze miękko i naturalnie….
Warto wspomnieć, że w Technice Alexandra nie ma żadnych formalnych ćwiczeń, choć często można zachęcać do tzw. aktywnego leżenia – leżenia w konkretnej pozycji i świadomego myślenia „co się ze mną teraz dzieje?”. Pozwala ono poznać nasze spięcia i puścić je oraz niesamowicie wyciszyć i uspokoić. Dzięki temu „ćwiczeniu” można poruszać się bardziej swobodnie i ekonomicznie... Osoby „zaawansowane” w aktywnym leżeniu potrafią przenieść ten luz do każdej aktywności dnia codziennego na przykład siedzenia przed komputerem, pchania wózka dziecięcego, chodzenia czy krojenia cebuli. 
Zawsze się śmieję, że mówienie o Technice Alexandra to jak mówienie niewidomemu o kolorach. Jest to coś czego trzeba doświadczyć by chociaż troszkę zrozumieć, niestety często napotykam się na brak chęci spróbowania czegoś nowego…
Technika Alexandra jest znana niemal na całym świecie. W Wielkiej Brytanii jest ona rekomendowana przez lekarzy na bóle pleców. Ponad to kierownictwo w dwudziestu szpitalach publicznych zapewnia personelowi systematyczne zajęcia z Techniki Alexandra dla jego rozwoju i poprawy samopoczucia. Wiele międzynarodowych firm korzysta z tej praktyki w celu pomocy dla swoich pracowników na przykład Chanel, BBC, Google, Ministerstwa Skarbu i Urzędu Rady Ministrów w Whitehall. Ciekawym spostrzeżeniem było, że Victorinox, (twórcy Swiss Army Knives) udało się zmniejszyć absencję u swoich pracowników o 42% dzięki zastosowaniu Techniki Alexandera.
Warto wspomnieć, że w wielu szkołach artystycznych, Technika Alexandra jest traktowana jako przedmiot obowiązkowy. Również wiele gwiazd wielkiego formatu doceniły tę Technikę, tj. Madonna, Kevin Spacey, Paul McCartney, Sting, Keanu Reeves, Hugh Jackman, Victoria Beckham, Leonardo DiCaprio, Richard Gere, Dame Judi Dench, Pierce Brosnan, Hilary Swank i wielu innych. 


J.G.: Co nam daje Technika Alexandra? Jakich efektów możemy się spodziewać?

A.Z.: To co mogę zagwarantować – niezależnie od wieku, płci czy wykonywanego zawodu – to większą swobodę ruchu, zwiększenie świadomości, poprawę balansu, stabilności i koordynacji, zwiększenie pewności siebie, redukcję napięć mięśniowych oraz różnego rodzaju bólu (kręgosłupa, rwy kulszowej, migren, kolan, szyi lub konkretnej części ciała, którą nadmiernie eksploatujemy w swoim życiu). Ponadto, efektywniejszy i ekonomiczniejszy sposób używania własnego ciała, zarówno na co dzień, jak i w czasie ciąży, kiedy to kobieta jest bardziej obciążona (nie tylko fizycznie). 
Skutkami "ubocznymi", które często występują jest wcześniej wspomniana poprawa postawy, głęboki i pełny oddech oraz osiągnięcie relaksu. 
Niestety, jest jeden mały problem. To, kiedy przyjdą efekty, nie zależy od nauczyciela. Niestety oczekiwania studenta oraz jego niecierpliwość bardzo spowalniają proces. Każdy, kto do mnie przychodzi, zadaje mi te dwa pytania:

1. Jak często ma przychodzić?
2. Ile sesji potrzebuje by był jakiś efekt?

Na te pytania żaden nauczyciel nie może odpowiedzieć. 
Kiedy ktoś do mnie przychodzi na zajęcia, nigdy nie wiem, co mnie i jego czeka. Jest to tak niesamowicie indywidualne, że każdy reaguje inaczej. Miałam studenta (nie używam słowa pacjenta czy klient – w końcu jestem nauczycielem), który już po pierwszej lekcji zauważył zmiany gastryczne, lepszy sen, wyciszenie i lekkość ruchu. Miałam innego, który mimo kilku spotkań nic nie czuł i nic nie zauważył – nie znaczy to, że nic się nie działo. Jego mała samoświadomość ciała oraz niesamowicie duża ambicja nie pozwalały mu powiązać faktów i nawet nie zauważył, że m.in. mniej się jąkał już podczas pierwszych zajęć. Miałam osobę, która już na pierwszych zajęciach weszła bardzo głęboko w sferę emocjonalną i trzymało ją to kilka dni. Ale to są pojedyncze przypadki. Każdy reaguje inaczej, więc najlepiej przyjść na spotkanie bez żadnych oczekiwań i z nastawieniem, że jedna sesja niczego nie zmieni – lepiej być pozytywnie zaskoczonym, niż rozczarowanym.
Nie chciałabym mówić o spodziewanych efektach, ponieważ to wszystko zależy od tego, z kim mam do czynienia. Jeśli powiem, że Technika Alexandra pomaga na migreny, kolejne pytanie będzie brzmiało: "ile sesji muszę odbyć by migreny minęły". Na to pytanie nie ma odpowiedzi, a frustracja w studencie rośnie, ponieważ ma oczekiwania, bo powiedziałam, że u kogoś to zajęło tylko jedną lekcję…
Dodam tylko, że często efekty zaskakują nawet mnie:-)


J.G.: Czym Technika Alexandra różni się od znanych metod relaksacyjnych?

A.Z.: Przede wszystkim tym, że nią nie jest. Relaks jest punktem wyjścia do pracy i – jak już wspomniałam - jest niejako skutkiem ubocznym. Dla niektórych już sam ten fakt wystarcza i tylko dla tego przychodzą na zajęcia. Jednak Technika Alexandra idzie głębiej. Jest to Technika, dzięki której poznajesz swoje przyzwyczajenia fizyczne oraz myślowe i podejmujesz świadomie decyzje, które z nich chcesz zachować, a które zamienić na inne, lepsze. Jest to technika, która pokazuje Ci jak wiele robisz niepotrzebnie, przez co tracisz swoją energie. Moim ulubionym przykładem jest prozaiczne mycie zębów. Jest to banalna czynność wykonywana codziennie i robiona mechanicznie. Zazwyczaj zaczynamy z tej samej strony i w tym nie ma nic złego, ale… co robi reszta ciała? Unoszenie ramienia, kręcenie głową, a nie szczoteczką, ściskanie szczoteczki, jakby ważyła tonę itd. To są przyzwyczajenia, którymi się krzywdzisz! Jeśli banalne mycie zębów kosztuje Cię tyle pracy Twój organizm pomyśl o momentach, kiedy wykonujesz coś bardziej skomplikowanego lub pod presją.

Źródło: Agata Ziemniewicz

J.G.: Jak wyglądają zajęcia, które prowadzisz?

A.Z.: Pierwsze zajęcia to zawsze aktywne leżenie na stole rehabilitacyjnym, dzięki czemu student ma możliwość zacząć poznawać siebie i Technikę. Jest to najprostszy sposób by pokazać, jak wiele niepotrzebnie robi i jak „trudno” to zmienić. Mówię „trudno”, ponieważ jest to łatwe, jeśli wiesz, co masz zrobić by wyłączyć konkretne działanie. Ale w momencie, kiedy nie wiesz, co robisz, nie zawsze wiesz jak przestać! 
Każde kolejne zajęcia są indywidualnie dopasowane do studenta. Często to właśnie on podejmuje decyzje, nad czym chce pracować. Stałym elementem jest aktywne leżenie – czasem twa całą lekcję, a czasem 20 minut. Przez resztę czasu pracujemy na przykład nad balansem, chodzeniem, staniem, siedzeniem. Wiem, że wydaje się oczywiste – przecież każdy to umie robić od pierwszego roku życia – owszem, ale ja pokazuję jak to robić efektywniej, bez bólu i w sposób, który jest najbardziej korzystny dla danej osoby. Uczę jak, na co dzień odciążać kręgosłup przez używanie z nóg. A co najważniejsze, to nie jest tylko kwestia pokazania, ale przemienienia tego lepszego sposobu w przyzwyczajenie. Aby nie trzeba było myśleć każdorazowo przy wstawaniu z krzesła o korzystaniu z nóg, luźnej szyi czy oddychaniu, ale by działo się to niejako automatycznie. Dlatego tak ważna w pracy z Techniką Alexandra jest świadomość, że jest to proces zmian, a nie jednorazowe pokazanie jak daną czynność wykonywać.


J.G.: Czy już od momentu, w którym doświadczyłaś dobrodziejstw Techniki Alexandra planowałaś, że zajmiesz się tego rodzaju działalnością?

A.Z.: Nie, po pierwszych warsztatach przez rok chodziłam na lekcje indywidualne, by Technika pomogła mi w śpiewaniu. Jednak efekty przerosły moje oczekiwania. Wydawało mi się to tak niesamowite, że do głowy mi nie przyszło, że mogłabym kiedyś uczyć. To było zbyt wielkie i głębokie bym ja – Agata, miała w tym swój udział… Jednak po drugich warsztatach, przeszła mi taka nieśmiała myśl. Przed trzecimi byłam pewna, że podejmę studia na tym kierunku. Chciałam tylko ukończyć studia i szkołę muzyczną oraz podszlifować angielski i pojechałam zacząć swoją najwspanialszą przygodę życia. 


J.G.: Jak wygląda droga do certyfikacji? Jakie szkoły, kursy należy ukończyć, by – jak Ty – zostać certyfikowanym nauczycielem?

A.Z.: Do wyboru jest wiele szkół w Europie i Australii. Niestety, nie ma jeszcze żadnej w Polsce.Może dlatego jest tylko pięcioro certyfikowanych nauczycieli, ale niewielu z nas jest aktywnych zawodowo.
Aby zostać certyfikowanym nauczycielem Techniki Alexandra należy udać się na 3 letnie studia za granicę., gdzie każda szkoła ma swój program, ale wszystkie w Wielkiej Brytanii muszą spełnić wymogi STAT-u (The Society of Teachers of the Alexander Technique).
Jestem absolwentką Centre for the Alexander Technique, gdzie zajęcia trwały od poniedziałku do piątku. Dzieliły się one na dwie części – praca samemu ze sobą oraz praca z kolegą – oczywiście wszystko pod okiem nauczycieli. Na każdych zajęciach były wszystkie roczniki dzięki temu bardziej zaawansowani studenci mogli pracować z mniej doświadczonymi kolegami. Między zajęciami była przerwa - oczywiście na herbatę (w końcu studiowałam w Wielkiej Brytanii), podczas której czytaliśmy i omawialiśmy książki F.M. Alexandra (twórcy metody). Szkoła była otwarta na odwiedzających. W zajęciach mogli uczestniczyć absolwenci, kandydaci na studia oraz studenci innych szkół, którzy poszukiwali kolejnych doświadczeń.
Na zajęciach poszerzaliśmy samoobserwację swoich nawyków i przez codzienną pracę, zamienialiśmy je na inne. Każdy w swoim tempie zaczynał pracę z drugim studentem. Wbrew pozorom kładzenie rąk bez intencji zrobienia czegoś nie jest takie proste… Ale tu już nie będę zdradzała tajników szkolenia :-)


J.G.: Jakie dokładnie usługi oferujesz? Czy szkolisz również osoby, które chcą zajmować się Techniką Alexandra zawodowo?

A.Z.: W mojej ofercie są konsultacje indywidualne na terenie Warszawy oraz warsztaty grupowe dla osób prywatnych, bądź instytucji na terenie całej Polski. 
Aby szkolić następców nauczyciel musi mieć minimum 10 lat doświadczenia… jeszcze troszkę mi brakuje:-)


J.G.: Na jakie trudności związane z prowadzeniem działalności napotkałaś?

A.Z.: Pierwszy podstawowy problem to brak wiedzy o Technice Alexandra. Jest to związane z niedostępnością do materiałów w języku polskim, małej, a w zasadzie żadnej informacji w mediach oraz promocji tej metody. 
Drugim problemem jest brak certyfikowanych nauczycieli, przez co muszę być bardzo mobilna, co nie zawsze jest możliwe chociażby czasowo.
Kolejnym problemem jest „bareizacja” naszego życia. Technika Alexandra – nie ma takiego rzemiosła. Trudno zdefiniować, co to jest, każdy widzi w Technice Alexandra coś innego, indywidualnego dla siebie, niektórzy porównują to do rehabilitacji inni do zajęć relaksacyjnych. I tylko od dobrej woli urzędnika zależy klasyfikacja tej działalności. 


J.G.: Jak na informację o chęci stworzenia czegoś własnego zareagowały osoby z Twojego otoczenia? Czy miałaś ich wsparcie? A może odradzali własny biznes? 

A.Z.: Największa obawa moich bliskich była w momencie wyjazdu na studia. Inny kraj, inna kultura, język, ograniczony kontakt - to dla nich było przerażające. Jednak zmiana, jaką zauważyli we mnie jeszcze przed wyjazdem utwierdzała ich, iż dam radę.
Powrót do kraju oraz nauczanie Techniki było nieuniknionym następstwem. Nie dlatego, że nie miałam innego wyjścia, ale dlatego, że bardzo kocham to co robię i nie wyobrażam sobie robić nic innego. 
Najbardziej wspiera mnie mój mąż, w każdy możliwy sposób.Jest moim powiernikiem, doradcą, a nawet tragarzem czy modelem:-) To on daje mi niekiedy „kopniaki” bym szła dalej i próbowała nowych wyzwań. Bez niego nie była bym tu gdzie jestem.


J.G.: Co Cię motywuje do działania? 

A.Z.: Chęć pomocy innym. Fakt, iż każda kolejna lekcja to wspaniałe doświadczenie i mega dawka energii. Moi studenci, którzy z każdą lekcją odkrywają kolejne odsłony techniki. 


J.G.: Jako osoba prowadząca firmę co byś doradziła kobietom, które dopiero myślą o założeniu własnej działalności? Co powinny wziąć pod uwagę? Jak się przygotować? 

A.Z.: Ja mam to szczęście, że moja działalność nie była założona z potrzeby zarabiania. Początki są naprawdę dużym wyzwaniem i dobrze mieć zaplecze finansowe. Poza tym działać, działać i działać! Nie trzeba być specem od wszystkiego, ale nagle stajesz się księgową, człowiekiem od marketingu, informatykiem, a to wszystko przy „normalnym życiu”. Poza tym mieć w sobie dużo wytrwałość i cierpliwość. Niby banały, ale w praktyce gdzieś czasem uciekają.

Źródło: Agata Ziemniewicz

J.G.: Czy, mając na uwadze swoje obecne doświadczenie, ponownie podjęłabyś decyzję o prowadzeniu swojej firmy? 

A.Z.: Oczywiście! Moja działalność trwa troszkę ponad rok i uważam, że jestem na początku drogi. Prowadzenie własnej firmy to nie jest tylko decyzja, to jest praca z wielką, wciąż zmieniającą się maszyną. Ja wciąż się jej uczę i poznaje nowe możliwości.


J.G.: Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

A.Z.: Z racji na mój błogosławiony stan, w listopadzie będę zmuszona zawiesić działalność na jakieś 2, 3 miesiące. Potem wracam do pracy. Chciałabym nawiązać stałą współpracę z jakąś instytucją lub fundacją, by pomagać ludziom w trudnych momentach ich życia. Ponad to dalej będę szerzyć przez moją pracę indywidualną i grupową wiedzę o Technikę Alexandra. Jestem również po wstępnych rozmowach z innym nauczycielem Techniki i planujemy zrobić razem duży projekt… ale o tym na razie wolałabym nie mówić.

J.G.: W takim razie spełnienia tych celów życzę, popularyzacji wiedzy o Technice Alexandra oraz ... czerpania pełnymi garściami z cudu macierzyństwa.

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To była naprawdę bardzo interesująca rozmowa:-)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To była bardzo interesująca rozmówczyni, a i sama Technika mnie zaciekawiła - zbyt mało się o niej mówi w Polsce.

      Usuń
  3. nigdy nie słyszałam o tej technice.. Bardzo ciekawy wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam nadzieję, że Agata zrealizuje swoje plany, a między innymi dzięki wywiadowi więcej osób dowie się o Technice Alexandra:-)

      Usuń
  4. Interesujący wywiad:), nie słyszałam o tej technice, a z tego co czytam w dzisiejszych zabieganych czasach może być bardzo przydatna, szczególnie, że dużo pracy wykonujemy siedząc i mocno się stresując.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Również nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą techniką, ale teraz się zastanawiam, czy - jako logopeda - j nie skorzystałabym z niej wielopłaszczyznowo.

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy wywiad, wiele się z niego dowiedziałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezwykłe jest to, że możemy czerpać wiedzę od innych, wykorzystując choćby ich doświadczenie:-)

      Usuń
  6. Bardzo interesująca osoba. Mi samej przydałyby się zajęcia tego typu jak Technika Alexandra :)

    OdpowiedzUsuń