Dziś moim gościem jest Dagmara Cholewa-Lewandowska z Daget-Art...
Dagmara Cholewa-Lewandowska o sobie …
Całą siebie mogę chyba zawrzeć w tym krótkim opisie: „Szczyptą wiary osłodziłam życie, cukrem pudrem posypałam marzenia. Słodko... a kawę i herbatę... piję gorzką!".
Gdzieś tam w środku mnie ukrywa się romantyczna dusza, choć do życia podchodzę mocno stąpając po ziemi. Jestem żoną i matką, mam swoje wzloty i upadki, codzienne problemy, czasami osobiste tragedie ale cały czas widzę jednak życie w kolorowych barwach. Może właśnie dlatego uwielbiam tworzyć to, co mi i innym w duszy gra. Po prostu nadaję kształt temu, co ukryte w sercach.
J.G.: W Daget-Art zajmujesz się tworzeniem zaproszeń, broszek, dzierganych kołnierzyków i wielu innych pięknych rzeczy. Skąd wziął się pomysł na taki rodzaj działalności?
Daget-Art: Ach, to było we mnie chyba od zawsze, wyssałam to z mlekiem matki. Jeden z moich dziadków był szewcem, drugi wykonywał cuda ze wszystkiego co wpadło mu w ręce, babcię od strony mamy od zawsze pamiętam z drutami w ręce, moja mama kiedyś wyszywała piękne obrusy haftem richelieu a tato złota rączka tworzył zarówno meble, jak i dziane swetry. We mnie jednak dopiero w liceum obudziła się „dusza artysty” i rękodzielnika, zrobiłam swój pierwszy sweter, potem kolejny, namalowałam na ścianie w salce przykościelnej cudny zachód słońca farbami plakatowymi, zaczęłam tworzyć plakaty dla Duszpasterstwa Akademickiego a kartki świąteczne robiłam każdego roku. Jednak, dopiero kiedy na własny ślub sami zrobiliśmy zaproszenia, dekoracje i księgę gości, to wsiąkłam w to po uszy.
J.G.: Jak myślisz, co Cię wyróżnia na rynku?
D.A.: Co mnie wyróżnia? Dobre pytanie. Sądzę, że najczęściej są to moje własne rysunki. Jeśli rzecz (zazwyczaj kartka) jest skierowana do konkretnej osoby, to nie ma możliwości stworzyć identycznej dla kogoś innego, bo nie będzie pasować. Ilu jest np. mężczyzn idących na emeryturę, będących strażakami, grających na gitarze elektrycznej, jeżdżących na czarnym motorze, uwielbiających rower i wyprawy pod namiot a do tego będących sensei i mających trzy belki na czarnym pasie?
J.G.: Jakie artykuły, oprócz wyżej wymienionych, masz w swojej ofercie?
D.A.:Moja oferta jest duża, a tego czego nie mam - jestem w stanie zrobić, wystarczy do mnie napisać. Fascynują mnie wyzwania i nie zamykam się na nowe. Uwielbiam papier i jego wariacje, kocham włóczkę i tkaniny dlatego stworzyłam już wiele rzeczy m.in. albumy na zdjęcia, pamiętniki, kartki okazjonalne na wszelkie okazje (bo każda okazja jest dobra by podarować komuś kartkę) i w różnej formie, szyte okładki na Książeczki Zdrowia Dziecka, dekoracyjne skrzynie na pamiątki, włóczkowe i szyte komin oraz czapki, wełniane mitenki albo ocieplacze na nogi, kolorowe tasiemki do smoczków dla niemowląt, słodkie bukiety z pralinek i wiele innych
fot. Dagmara Cholewa-Lewandowska |
J.G.: Jak powstają wykonane przez Ciebie przedmioty? Skąd czerpiesz inspirację, wzory? Gdzie zaopatrujesz się w materiały?
D.A.:Jak powstają? Różnie - czasami godzinami obmyślam jak coś ma wyglądać a czasami mam zlecenie na wczoraj i wtedy modlę się żeby czas się rozciągnął. Najłatwiej jest mi tworzyć, kiedy mam wolną rękę i przyzwolenie „cokolwiek zrobisz będzie super, bo już Cię znam”. Gorzej, kiedy ktoś ma wizję, dostaję dużo danych i muszę je wszystkie zawrzeć w jednej pracy. Wzory i inspiracje czerpię z otoczenia, czasami jest to kształt z dziecięcej bluzy, kolory z wystawy sklepowej, widzę jakiś detal i już wiem, gdzie go umieszczę. To jest jak grom z jasnego nieba, strzela we mnie i już. Czasami przed zaśnięciem wymyślam tekst na kartkę albo przychodzi mi jakiś pomysł i wstaję, aby go zapisać, by mi nie umknął.
J.G.: Pamiętasz swój pierwszy wykonany ręcznie przedmiot? Co to było?
D.A.:Tak pamiętam … ale nie ma się czym szczycić. To był szalik, babcia mnie uczyła jak posługiwać się szydełkiem. Wyszedł mi koszmarnie krzywo. Pogubiłam oczka na końcach i wyszły po bokach tragiczne schodki, w dodatku był niesamowicie twardy. Rzuciłam wtedy szydełko w kąt na długo.
J.G.: Jesteś samoukiem? A może ukończyłaś jakieś kursy w tym zakresie?
D.A.:Jedyne kursy jakie miałam to babcine, w sprawie drutów i szydełka. Do tej pory, kiedy mam problem z jakimś schematem, to zwracam się do niej. Haftowania uczyła mnie mama, ale tylko podstawowych ściegów. A cała reszta to moja własna twórcza zawziętość, kursy umieszczone w sieci i czasami warsztaty scrapbookingowe organizowane na tzw. Zlotach. Lecz przede wszystkim eksperymentuje ciągle, z nie tylko z nowymi tworami, ale także przeróżnymi materiałami.
J.G.: Na swoim blogu piszesz, że marzyłaś o ASP, a ukończyłaś informatykę ekonomiczną. Teraz odżyły w Tobie dawne tęsknoty, czy nigdy nie przestałaś, nawet w trakcie tak ciężkich studiów, otaczać się pięknem i tworzyć?
D.A.:Fakt marzyłam, ale nikt mnie nie pokierował, albo za mało byłam pewna siebie i moich możliwości. Prawda jest taka, że skończyłam takie studia a nie inne, bo po dwóch latach nie otworzyli nam specjalizacji, papiery składałam na grafikę komputerową, ale kierunek się ostatecznie nie otworzył. Jednak studiując informatyczne analizy ekonomiczne w międzyczasie rysowałam i wciąż się uzewnętrzniałam twórczo. Jednak studia (choć nigdy nie pracowałam w wyuczonym zawodzie) są mi teraz przydatne. Matematykę mam w małym palcu dzięki czemu sama tworzę kształty, wyliczam, obliczam, wrysowywuje figury w koła, obliczam powierzchnie figur i szacuje materiał.
J.G.: Kierujesz się własnymi pomysłami, czy wykonujesz też przedmioty na indywidualne zamówienie klienta?
D.A.:Zaczynając działalność postawiłam na indywidualne projekty. Nie znoszę masówki, w sieciówkach bardzo rzadko sama się ubieram, chyba że coś skradnie mi serce. Ale i tak później dodaje coś od siebie. Od zawsze stawiałam na indywidualność i wyróżnianie się z pośród tłumu. Lubię mieć coś, czego nikt inny nie ma i takie są moje realizacje. Najczęściej tylko w jednym egzemplarzu. Wiadomo, czasami powstaje coś w większej skali np. zaproszenia. Ale nie oszukujmy się, ludzie lubią mieć coś wykonanego specjalnie dla nich, nawet jakby to była tylko zmiana tasiemki, kwiatka czy koloru wyjściowego tworu.
J.G.: Czy planujesz rozszerzenie oferty o inne artykuły, na przykład ubranka dla dzieci? A może kursy rękodzieła?
D.A.:Tak, marzą mi się warsztaty i super pracownia z większymi możliwościami niż teraz. A wtedy, któż to wie w która stronę mnie poniesie.
fot. Dagmara Cholewa-Lewandowska |
J.G.: Czy możesz zdradzić, jakie przedmioty lubisz wykonywać najbardziej?
D.A.:Uwielbiam tworzyć kartki, za każdą z nich stoi konkretny człowiek, z konkretną historią. Ma oczy, włosy (albo i nie), posturę swoje hobby, plany i marzenia obchodzi konkretną okazję i dzięki temu mogę choć w niewielkim stopniu pokolorować jego życie. Znając podstawy algorytmów (ze studiów) zawsze staram się mieć jak najwięcej danych wejściowych do powstania danego tworu.
J.G.: Jako osoba prowadząca własną pracownię co byś doradziła kobietom, które również myślą o założeniu własnej działalności? Co powinny wziąć pod uwagę? Jak się przygotować? Co jest twoją największą obawą?
D.A.:Powiem jedno - jak nie spróbujesz to, się nie dowiesz. Nie wszyscy się nadają aby być własnym szefem, ale też może się okazać, że sprawdzą się w tej roli doskonale. A jak się nie uda? Cóż... świat się na tym nie kończy. To nie jest tragedia, życie samo pisze scenariusze i ja tego się trzymam. Marzyłam, spróbowałam, zobaczymy co los przyniesie. Nachodzi mnie czasami taka myśl „czy to ma sens?”, „może znajdę etat?”, ale wtedy dostaję mail albo wiadomość od klienta, że „ to jest cudne”, „wiedziałam, że tylko Ty dasz radę” … Wtedy robię sobie kolejną kawę i tworzę dalej.
fot. Dagmara Cholewa-Lewandowska |
J.G.: Jakie według Ciebie cechy i umiejętności są niezbędne do prowadzenia własnej działalności?
D.A.:Na pewno cierpliwość, dobra organizacja i umiejętność wydłużania doby :)
J.G.: Czy, jako mama, możesz zdradzić w jaki sposób godzisz obowiązki domowe z tak czasochłonnym zajęciem, jak rękodzieło?
D.A.:Trzeba mieć duże pokłady cierpliwości :). Problemem nie są obowiązki domowe, chociaż obiad się sam nie zrobi, sprzątaczki nie mam, a dziecko z przedszkola trzeba odebrać. Problemem czasami jest najmłodszy pomocnik, który zawsze znajdzie chęć i możliwość, żeby pomóc i „udoskonalić” projekt. Sądzę, że w przypadku starszych dzieci takiego problemu nie ma, niestety moja 4-latka jest bardzo kreatywną istotą, która uwielbia ze mną tworzyć.
J.G.: Jaki aspekt związany z tworzeniem tych pięknych przedmiotów przynosi ci najwięcej satysfakcji?
D.A.:Często zaczynam coś robić z czystej ciekawości czy dam radę albo jaki będzie efekt końcowy. I wówczas pojawia się ten stan ducha, kiedy kończę i mogę stwierdzić REWELACJA. Tak lubię to!
J.G.: Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
D.A.:Niecierpliwie czekam na swoją pracownię, która się buduje razem z naszym domem. W międzyczasie planuję wejść ze swoimi pracami do kilku galerii internetowych.
fot. Dagmara Cholewa-Lewandowska |
J.G.: Co Cię motywuje do działania?
D.A.:Nie cierpię nudy, kiedy siadam na kanapie i nic nie robię mam wrażenie, że o czymś zapomniałam i powinnam jednak wstać.
J.G.: Zatem spełnienia marzeń o domu i większej pracowni, nieustannej motywacji i inspiracji życzę!
Cała Dagmara! Ja mogę dodać od siebie, że choć znam jej twórczość od samego początku ciągle mnie zaskakuje. Uwielbiam jej pomysły i sposób ich realizacji. Uwielbiam nasze burze mózgów kiedy "tworzymy" razem projekt. Ja jestem od gadania...moje zamówienia rzadko są szablonowe- wręcz przeciwnie. ALe mimo dość szczegółowego zarysu, który przecież znam powstająca kartka to zaskakujące dzieło- bo Daget ma coś czego nie można jej odebrać- intuicję, serce do roboty i indywidualność. Czasem układam hasło ale dopiero zamnięte w ramy Dagetowej kartki otrzymuje ono inne, głębsze tło. Za ten ogrom wzruszeń, radości i piękna- Dzięki Daget
OdpowiedzUsuńOjej dziękuje Izuś, Twoje pomysły to dla mnie zawsze mega wyzwanie. Ty jesteś przykładem, że każda okazja jest dobra do podarowania kartki :)
UsuńTiaa Dagmara - na niej zawsze mogę polegać, zamawiałam u niej zaproszenia a ostatnio kartkę dla mojej ukochanej Cioci i co tu dużo mówić - wszystko jest idealnie dopracowane i spełnia moje oczekiwania. Poza tym uwielbiam jej optymizm i to, że się nie poddaje, konsekwentnie realizuje swój plan. Niech tylko zdrowie dopisze a reszta się uda :)
OdpowiedzUsuńMłaaaaa Kochana Ty moja :)
UsuńDagmara jest WIELKĄ artystką, ma niespożyte pokłady energii w tworzeniu. Do jej bloga zawsze warto zajrzeć. Życzę jej by się wszystko udawało i ta upragniona pracownia z domkiem powstała jak najszybciej. Wierzę, że się uda w tym roku, bo idzie ciepło i budowa ruszy szybciutko.
OdpowiedzUsuńOch Elu i ja sobie tego życzę :)
Usuń